Kamil Glik nie będzie dobrze wspominał środowego wieczoru. Benevento Calcio z Polakiem w linii obrony zostało rozbite przez Inter Mediolan 5:2 w drugiej kolejce piłkarskiej Serie A. Glik - jak i cała defensywa beniaminka - nie zasłużył nawet na jedno ciepłe słowo.
Już w pierwszej akcji meczu Achraf Hakimi dograł piłkę w pole karne, a Kamil Glik nie upilnował Romelu Lukaku. Potężny Belg umieścił piłkę w siatce, chociaż nie minęła nawet minuta od rozpoczęcia spotkania. Zwiastowało to tęgie lanie dla drużyny Polaka i tak faktycznie się stało.
Do przerwy jeden z faworytów do mistrzostwa Włoch prowadził już 4:1, a Glik tylko wściekał się bezradnie obserwując dobrze rozegrane akcje rywali. W drugiej połowie piłkarze Interu wyraźnie "zdjęli nogę z gazu" i odpuścili nieco rywalom. Piątą bramkę dołożył rezerwowy tego wieczoru Lautaro Martinez.
Największym źródłem satysfakcji dla trenera jest to, gdy widzi, że niezależnie od tego, kto jest na boisku, idea gry się nie zmienia. To styl, który realizujemy od zeszłego roku. Mamy więcej opcji i jesteśmy zespołem, który lubi atakować i stwarza wiele, wiele okazji. Musimy bardziej popracować nad równowagą, ponieważ dzisiaj straciliśmy również dwa gole. Ale lubię patrzeć, jak drużyna gra tak, jak dziś wieczorem, zdecydowanie w ofensywie
- podsumował zadowolony trener Interu, Antonio Conte.
Kamil Glik - podobnie jak cała defensywa Benevento - zebrał za ten mecz słabe noty. Portal Sofascore ocenił Polaka na 5.9/10. Gorzej wypadł tylko bramkarz beniaminka, który otrzymał 5.