Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Piłkarze Legii nie znają przepisów

Do kuriozalnej sytuacji doszło w meczu Pogoni z Legią. Po faulu Davida Niepsuja na Dominiku Nagyu sędzia odgwizdał rzut karny dla Legii, a do „jedenastki” podszedł Miroslav Radović.

Ekstraklasa SA
Ekstraklasa SA
Do kuriozalnej sytuacji doszło w meczu Pogoni z Legią. Po faulu Davida Niepsuja na Dominiku Nagyu sędzia odgwizdał rzut karny dla Legii, a do „jedenastki” podszedł Miroslav Radović. Serb trafił do bramki, ale Szymon Marciniak nie uznał gola i ukarał legionistę żółtą kartką - Radović wykazał się nieznajomością przepisów i tuż przed uderzeniem zatrzymał się, wstrzymując nogę.

Radović chciał oszukać bramkarza - poczekał aż Jakub Słowik rzuci się w jedną ze stron i dopiero wtedy kopnął piłkę do siatki. Długo jednak nie cieszył się z trafienia, bo sędzia Marciniak natychmiast sięgnął do kieszeni i ukarał pomocnika mistrzów Polski kartką. Bramka nie została uznana, a Pogoń wznowiła grę od rzutu wolnego. 
Marciniak, uważany za jednego z najlepszych polskich sędziów, miał rację. W przepisach jest jasno powiedziane, że wykonywanie rzutu karnego ze zwodem jest niedopuszczalne. Dlaczego więc lider stołecznych zachował się tak głupio i nieodpowiedzialnie? Po meczu Radović przyznał otwarcie, że nie miał pojęcia o istnieniu takiego przepisu. Co więcej, ochoczo wtórowali mu koledzy z zespołu.

- Jeśli chodzi o rzut karny, to od początku chciałem czekać na bramkarza. Zatrzymałem się i… z tego co wiem, to przepisy zmieniły się niedawno. W każdym razie była to dziwna i nietypowa sytuacja. Myślałem, że będzie powtórka, ale sędzia wszystko mi wytłumaczył. Szkoda tej „jedenastki” - stwierdził Radović. - Nie mieliśmy pretensji do Miro Radovicia, sami nawet nie wiedzieliśmy, że taki przepis istnieje. Nic się nie stało i skupiamy się na walce o mistrzostwo - dodał Maciej Dąbrowski.


Być może Radović wzorował się na Robercie Lewandowskim, który wykonuje rzuty karne w podobny sposób, tyle tylko, że reprezentant Polski stosuje się do przepisów - „Lewy” nie zatrzymuje się przed strzałem, a jedynie nieco wyhamowuje bieg. Co więcej, piłkarz po dobiegnięciu do piłki, kiedy już zrobi do niej ruch nogą, to musi być to ruch jednostajny, a nie zwód, który ma przecież na celu oszukanie bramkarza. 

Przed sezonem każda z drużyn Ekstraklasy miała szkolenie z zakresu sędziowania i przepisów, ale najwyraźniej legioniści na nim nie uważali. O nowych przepisach nic nie słyszał nawet Michał Pazdan. - Nie wiedziałem, że się one zmieniły, dlatego nie mam uwag do „Rado” - podkreślał w Szczecinie. Dobrze by było, żeby kadrowicz Adama Nawałki nadrobił zaległości - to istotne przed kolejnymi turniejami, w których mogą wziąć udział biało-czerwoni. Karny zmarnowany w głupi sposób przez Radovicia będzie od teraz pokazywany na wszystkich szkoleniach sędziowskich i stanie się nauczką dla ligowców. Marciniak skrupulatnie zastosował przepis, mimo że wielu sędziów przymyka oczy na błędy piłkarzy popełniane przy „jedenastkach”. Warto dodać, że przepisy łamią nie tylko gracze wykonujący karne, lecz także bramkarze, którzy często wychodzą do przodu z linii bramkowej jeszcze przed tym, jak rywal odda strzał. Przykład takiej sytuacji mieliśmy chociażby podczas Euro 2016, gdy w ćwierćfinałowym spotkaniu z Portugalią karnego zmarnował Jakub Błaszczykowski. Sędzia powinien wówczas nakazać powtórzenie „jedenastki”, bo golkiper Portugalii jeszcze przed strzałem Polaka wyszedł z bramki.

Zmarnowana przez Radovicia „jedenastka” na szczęście dla niego nie wpłynęła na losy meczu - Wojskowi prowadzili wówczas 1:0, a chwilę po nieudanej próbie podwyższyli prowadzenie po strzale Thibault Moulina. - Teraz chcemy się jak najlepiej przygotować do meczu u siebie i w końcu wygrać z Termaliką Nieciecza. To jest jedyna drużyna, z którą jeszcze nie wygraliśmy. Mam nadzieję, że ich pokonamy. Nie powinienem tego mówić, ale moim zdaniem ta drużyna podłożyła się w tej kolejce Lechowi - oznajmił na koniec Radović.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie - dodatek mazowiecki

#Szymon Marciniak #Miroslav Radović #Pogoń #Legia #ekstraklasa

Małgorzata Chłopaś