GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Amsterdam nie dla Radovicia

Miroslav Radović nie zagra w rewanżowym meczu Legii z Ajaksem. Z gry w Amsterdamie wyeliminowała go trzecia już żółta kartka, którą obejrzał w tej edycji europejskich pucharów.

Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Tomasz Hamrat/Gazeta Polska
Miroslav Radović nie zagra w rewanżowym meczu Legii z Ajaksem. Z gry w Amsterdamie wyeliminowała go trzecia już żółta kartka, którą obejrzał w tej edycji europejskich pucharów. - Jestem przybity. Chciałbym przeprosić kolegów za tę kartkę - powiedział Serb po ostatnim gwizdku spotkania przy Łazienkowskiej, które zakończyło się wynikiem 0:0.

Występ na Amsterdam ArenA najwyraźniej nie jest mu pisany - dwa lata temu pojechał z drużyną do Holandii, ale na murawę nie wybiegł, bo Henning Berg dowiedział się, że jego czołowy pomocnik ma zamiar odejść do Chin. Spotkanie, które Legia przegrała 0:1, obejrzał z trybun i teraz też zobaczy mecz o awans do 1/8 finału Ligi Europy z tej perspektywy. Ogromnie zmotywowany „Rado” walczył w pierwszym meczu Legii przeciwko Ajaksowi jak lew i nie odstawiał nogi, jednak na 20 minut przed końcem uderzył łokciem Kenny’ego Tete i obejrzał żółty kartonik wykluczający go z rewanżu. - Jestem przybity, nawet bardzo przybity. Chciałbym przeprosić chłopaków za tę sytuację i za to, że w Amsterdamie ponownie nie będę mógł im pomóc. Nie wiem czy słusznie dostałem kartkę, nie ma już sensu tego rozpamiętywać. Stało się - podsumował smutny Serb. - Absencja Miro Radovicia w Amsterdamie to na pewno problem. Po meczu powiedział mi, że liczy na to, że jeszcze w tej edycji Ligi Europy zagra. Będzie wspierał nas z trybun, chociaż, jak wiemy, te trybuny są dla niego trochę niewdzięczne - dodał Jacek Magiera.

Nieobecność Radovicia to poważna strata dla Wojskowych - to właśnie „Rado” wraz z Odjidją-Ofoe kreował większość akcji podczas ubiegłotygodniowego spotkania przy Łazienkowskiej. Ajax pokazał w Warszawie większą kulturę gry i zaawansowanie techniczne, jednak legioniści nie poddali się. Dobrze nakreślona przez Magierę taktyka zdała egzamin, choć Legii pomogło także szczęście - w pierwszej połowie sędzia popełnił błąd, nie uznając bramki Davy’ego Klaassena. Powtórki pokazały, że piłka podczas interwencji Arkadiusza Malarza wyraźnie przekroczyła linię bramkową. Legioniści też mieli swoje okazje – najlepszą Tomas Necid, który w sytuacji sam na sam trafił prosto w bramkarza.

- Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki, a przecież już bramkowy remis w rewanżu zapewni nam awans. Nasi przeciwnicy chcieli dominować i utrzymywać się przy piłce przez większość czasu, ale my byliśmy cierpliwi i czekaliśmy na swoje sytuacje. Taktyka była podobna do tej na spotkanie Sportingiem. Każdy miał pracować w obronie i unikać prostych błędów – podsumował Michał Kopczyński.

 



Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Polska Codziennie - dodatek mazowiecki

#Miroslav Radović #Liga Europy #Ajax #Legia

mch