Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Sport

​Mioduski: Myliłem się z Radoviciem

Dariusz Mioduski był przeciwny transferowi Miroslava Radovicia do Legii. Jesienią „Rado” był zdecydowanym liderem drużyny.

Dariusz Mioduski był przeciwny transferowi Miroslava Radovicia do Legii. Jesienią „Rado” był zdecydowanym liderem drużyny. - Cieszę się, że się pomyliłem - przyznał współwłaściciel Legii w programie „Stan futbolu”.

Mioduski, który pod koniec marca stoczy walkę o Legię z Bogusławem Leśnodorskim i Maciejem Wandzelem, coraz chętniej pojawia się w mediach, krytykując politykę zarządu klubu. Nie podoba mu się m.in. wydawanie dużych pieniędzy na transfery. 

Według informacji z Łazienkowskiej większościowy udziałowiec miał torpedować zatrudnienie Stanisława Czerczesowa w roli trenera Wojskowych, a także Vadisa Odjidji-Ofoe i Radovicia. Mioduski twierdzi, że był przeciwny tylko dwóm transferom - wspomnianego już „Rado” i Ariela Borysiuka. - Całe szczęście jakoś udało się sprzedać go do Queens Park - mówi o defensywnym pomocniku. Jak utrzymuje, w przypadku Radovicia nie chodziło o względy sportowe. - Wprowadzanie byłej silnej osobowości do szatni, gdy przyszedł nowy trener, który miał wszystko poukładać, było dla mnie większym ryzykiem niż korzyścią. Cieszę się, że się pomyliłem. To głównie dlatego, że trenerem nie jest już Besnik Hasi. Jacek Magiera potrafił znaleźć "Rado" miejsce w swojej drużynie - tłumaczy.

Mioduski uważa, że obecne transfery robione są zbyt frywolnie. - Legii brakuje określenia ram i strategii przy kupowaniu piłkarzy - wskazuje. Tymczasem władze klubu i odpowiadający za pion sportowy dyrektor Michał Żewłakow od dawna powtarzają, że aby zbroić zespół na występy w europejskich pucharach, trzeba ryzykować i często wyczekiwać transferowych okazji, bo Legia wcale nie jest dla dużych nazwisk klubem pierwszego wyboru. W ten sposób dwa tygodnie temu na Łazienkowską trafił Artur Jędrzejczyk, reprezentant Czech Tomas Necid, a wcześniej udało się ściągnąć będącego w kryzysie Ofoe, który w stolicy odzyskał wigor.

- Jeśli Dariusz Mioduski uważał przed sezonem, że nie widzi mnie w Legii, to ma prawo tak powiedzieć. Wyjaśnił jednak całą sytuację, a konflikt właścicielski nie powinien nas interesować. Jesteśmy od grania w piłkę. Wiadomo, że czasem myślimy o tej sytuacji, rozmawiamy, ale nie powinien to być dla nas temat numer jeden. Klub wszedł na europejski poziom, a sam powiem, że liczę, że konflikt szybko się zakończy. Osobiście chciałbym, by prezes Bogusław Leśnodorski był w Legii jak najdłużej - skomentował słowa Mioduskiego sam Radović w programie Liga+ Extra.

Reklama
Reklama