Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Zorganizowano zbiórkę "na seicento" dla Sebastiana K. Gdzie są pieniądze? Trudne pytanie

W lutym 2017 r. Rafał Biegun zorganizował zbiórkę pieniędzy "na nowe seicento" dla Sebastiana K., który obecnie jest oskarżony o nieumyślne doprowadzenie do zderzenia jego auta z kolumną BOR (w jednym z samochodów jechała ówczesna premier Beata Szydło). Za pośrednictwem platformy internetowej udało się zebrać ponad 150 tys. Gdzie trafiły pieniądze ze zbiórki? To bardzo ciekawy wątek...

Fotografia z wypadku w Oświęcimiu
Fotografia z wypadku w Oświęcimiu
/ portal oswiecim112.pl

10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu doszło do wypadku z udziałem kolumny BOR i seicento, którym kierował Sebastian K.

Jak podała policja - rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała Fiata Seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo. Sebastian K. usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania wypadku, a w sierpniu 2018 r. do sądu trafił akt oskarżenia w tej sprawie.

Niedługo po wypadku w internecie zorganizowano zbiórkę "na nowe seicento" dla Sebastiana K. Jej organizatorem został Rafał Biegun, który wówczas - jak ustaliła niezalezna.pl - widniał w Krajowym Rejestrze Długów.

Cel zbiórki, uruchomionej za pośrednictwem jednej ze znanych platform internetowych, określono początkowo na 5000 złotych.

"Jak wiemy, młodym ludziom w Polsce nie jest łatwo na start, a auto zapewne służyło mu nie tylko prywatnie, ale także zawodowo. [...] Zależy mi aby młody chłopak mógł kupić auto w pełni sprawne bez podejrzanej historii, ukrytych wad itp."

- można było przeczytać w opisie zbiórki. 

"Calosc zebranej kwoty zostanie przekazana Sebastianowi i jego rodzinie. Wszystko to dzieki Wam i wlasnie wam naleza sie slowa najcieplejsze z mozliwych. Ja tylko wpadlem na szalony pomysl, nie bedac pewnym czy to wypali. Rodzina Sebastiana jak pewnie wiecie nie nalezy do bogatych. Mysle, ze kazda zlotowka to dobrze wydane pieniadze"

- pisał organizator (pisownia oryginalna).

Ostatecznie - efekt zbiórki zdecydowanie przekroczył zakładany cel. Łącznie udało się zebrać ponad 150 tys. złotych. Gdzie teraz są te pieniądze? To pytanie zadali dziennikarze Wirtualnej Polski.

Sebastian K., już po zbiórce, miał zapowiedzieć, że o tym, na co trafią zebrane pieniądze, zdecyduje po zakończeniu procesu sądowego. Do tego czasu pieniądze miały zostać umieszczone na specjalnej lokacie. Okazuje się, że spora suma nie trafiła ani na lokatę, ani do Sebastiana K.

Trafiło za to zawiadomienie do prokuratury, które złożył organizator zbiórki, Rafał Biegun. Jak wynika z zawiadomienia, do którego dotarli dziennikarze wp.pl, organizator "przelał zebrane pieniądze na prywatne konto bliskiej mu osoby, która miała to na nim wymusić".

W piśmie - jak informuje wp.pl - widnieje także informacja, że "część kwoty ze zbiórki przelanej na prywatne konto miał zająć komornik, reszta miała zostać przeznaczona na spłatę czynszu i bieżące wydatki".

Pełnomocnik Sebastiana K. w rozmowie z Wirtualną Polską przyznał, że jego klient chciał przeznaczyć znaczną część zebranych pieniędzy na cele charytatywne. Jest zdania, że obecnie sprawa "zaginionych" środków wymaga "badania procesowego".

 



Źródło: wp.pl, niezalezna.pl

#Rafał Biegun #Sebastian K. #seicento #zbiórka

redakcja