Plany Roberta Biedronia są niezwykle ambitne. Nie interesowało go, by drugą kadencję być prezydentem Słupska, nie interesuje go za bardzo Parlament Europejski. On ma inny plan. Jaki?
- Nie ukrywam, że jestem gotów zostać premierem, ale to wyborcy zdecydują. Polska polityka potrzebuje odnowy
- górnolotnie wyznał prezes partii Wiosna w dzisiejszej "Kropce nad i".
Biedroń ujawnił również z kim prowadzi lub prowadził rozmowy dotyczące ewentualnego kandydowania z list Wiosny do Parlamentu Europejskiego. Okazuje się, że na liście nazwisk była m.in. Anna Grodzka.
- Prowadzę rozmowy z kilkoma politykami i wybitnymi osobami z życia publicznego. Marzyłbym o tym, żeby Joanna Scheuring-Wielgus dołączyła. Chciałbym z nią pracować. Anna Grodzka podjęła inną decyzję, sytuuje się bardzo po lewej stronie. Uznała, że Wiosna jest bardziej centrowa
- zdradził.
Były poseł Ruchu Palikota nie byłby sobą, gdyby nie starał się "wbić szpileczki" Prawu i Sprawiedliwości. Tym razem poleciał "klasykiem" z Wałęsy...
- Jaka mocna ekipa PiS w Brukseli skoro oni ani be ani me ani kukuryku w obcym języku? To nie wygodna pensyjka i odpoczynek, tylko ciężka praca
- wypalił.
I mówi to człowiek, który zadeklarował, że będzie startował do europarlamentu, ale jak się do do niego dostanie to... nie przyjmie mandatu.