Żandarmeria Wojskowa przeszukuje nasze mieszkanie, szukając części tupolewa - te, które Putin zostawił Tuskowi lub te, które niszczały przez lata w bliźniaczym tupolewie, kiedy uwiarygadniano kłamstwa Anodiny - napisała dzisiaj rano w mediach społecznościowych dziennikarka Ewa Stankiewicz-Jorgensen.
Ewa Stankiewicz-Jorgensen to dziennikarka i reżyserka badająca przez lata sprawę katastrofy smoleńskiej. Jest autorką m.in. filmów "Solidarni 2010", "Lista pasażerów" czy "Stan zagrożenia".
Dziennikarka, podczas przeszukania w jej mieszkania, połączyła się z TV Republika. Przekazała, że funkcjonariusze ŻW weszli do mieszkania około godziny 6.00.
- Przeszukali wszystkie pomieszczenia włącznie z komórką lokatorską. Okazano nakaz przeszukania i poinformowano, że szukają części Tupolewa. Mają listę około 20 części, których poszukują
- poinformowała.
Śledztwo w tej sprawie ma prowadzić prokurator płk. Tomasz Mackiewicz, dyrektor Departamentu ds. Wojskowych Prokuratury Krajowej. Płk Mackiewicz kieruje powołanym w listopadzie 2024 r. w Prokuraturze Krajowej zespołem śledczym do zbadania nieprawidłowości w funkcjonowaniu podkomisji smoleńskiej
- Przeszukali, nic nie znaleźli, teraz jest próba podpisania protokołu - relacjonowała.
Stwierdziła, że chodzi prawdopodobnie o bliźniaczego tupolewa, który posłużył do stworzenia modelu cyfrowego i pomógł w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy 10 kwietnia 2010 r.
- To działania pozorowane i zastraszające, które mają zdyscyplinować osoby, które starają się dociec prawdy, które mają w ręku dowody na eksplozję i zbrodnię, która się dokonała. To niebywałe, by w demokratycznym państwie nie można było rozliczyć zbrodni na prezydencie Polski i 95 osób kluczowych dla suwerenności państwa
- oceniła Ewa Stankiewicz.