Sędzia Igor Tuleya nie daje o sobie zapomnieć. Jeden z symboli nadzwyczajnej kasty był dziś gościem porannej audycji w TOK FM. W rozmowie z Dorotą Warakomską skarżył się na represje wobec sędziów, dodał także, że... nie jest zaangażowany politycznie.
Jeżeli w medialnej audycji pojawia się sędzia Igor Tuleya, możemy spodziewać się ciekawych sformułowań. Nie inaczej było tym razem. Sędzia robił z siebie ofiarę represji, dodając również, że... sędziowie nie angażują się politycznie.
Oczywiście, że nie damy sobie zamknąć ust. Nie mówimy niczego niezgodnego z prawdą. Nie zgadzam się z zarzutem, że mieszamy się w politykę. Wypowiadamy się na temat podstawowych wartości zawartych w konstytucji. Mówimy o niezawisłości sędziów i sądów. Nasza definicja tych pojęć nie zgadza się z tym, co mówi na ten temat obóz rządzący. Każdy argument, który nie zgadza się z tezą rządzących, nazywany jest polityką. Wiadomo, że sędzia z łatką polityka, to dla nas obelga.
- wyznał Tuleya.
Z "nie mieszaniem się w politykę" nie jest jednak tak kolorowo. Niedawno Komitet Obrony Demokracji zaprosił Tuleyę do Białegostoku w ramach akcji "Uniwersytet Latający KOD". Sędzia-celebryta wygłosił tam swoisty wykład na temat reformy sądownictwa. Możemy się tylko domyślać, jak wyglądała ta prelekcja.
Nie mogło także zabraknąć rozmowy o Sądzie Najwyższym. Jednak tę dyskusję Tuleya przerwał dość nieoczekiwanym wyznaniem. Jak stwierdził, jest już przygotowany na... odejście z pracy.
- Nigdy nie będę sędzią Sądu Najwyższego, a niedługo może nie będę też sędzią sądu powszechnego - wypalił Tuleya.
- Zostanie pan wyrzucony z pracy? - dopytywała Dorota Warakomska.
- Myślę, że jesteśmy w takich czasach, że trzeba liczyć się z każdą możliwością - odpowiedział.