Jak się dowiadujemy - pisze "Rz" - w SN ścierały się dwie grupy wśród 60 sędziów ze starego nadania, mających w SN wciąż większość. Jedni nie chcieli obecnie wyborów, drudzy chcieli je przeprowadzić ze swoim udziałem i pod przewodnictwem prezes Gersdorf, by zaprezentować kandydata cieszącego się większością (nowych sędziów jest tylko 37). Prezydent może jednak wybrać kandydata z mniejszą liczbą głosów. Na to – jak podaje "Rz" - liczą nowi sędziowie i strona rządowa.
Oficjalnym argumentem odraczania zgromadzenia jest epidemia, ale w SN były dyskusje, czy nie skorzystać z internetowego systemu głosowania. Sędzia Michał Laskowski, rzecznik SN, powiedział „Rz", że zapewne nie gwarantowałby on tajności głosowania. Rozważane było też zebranie się sędziów SN (a jest ich 97) w kilku salach gmachu SN przy pl. Krasińskich i wrzucanie głosów do ustawionej na korytarzu urny.
W dyskusji - pisze "Rz" pojawiał się też postulat części starych sędziów, by wyłączyć dziesięciu sędziów Izby Dyscyplinarnej, do której zastrzeżenia ma TSUE: przed tygodniem zobowiązał Polskę do zawieszenia orzekania w sprawach dyscyplinarek sędziowskich, a wcześniej trzy stare izby SN odmówiły ID przymiotu sądu. Oba orzeczenia nie zakwestionowały jednak statusu jej sędziów (powołania ich przez prezydenta). Ponoć prezes Gersdorf ma już dosyć tych sporów i chce zostawić je swemu następcy - pisze "Rz".
Gazeta wskazuje, że zgodnie z ustawą o SN w razie niewybrania kandydatów na pierwszego prezesa na czas prezydent „niezwłocznie powierza" wykonywanie obowiązków pierwszego prezesa SN wskazanemu przez siebie sędziemu SN, który w ciągu tygodnia zwołuje zgromadzenie sędziów SN w celu wyboru kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa. Co ważne, wystarczy na tym posiedzeniu obecność 32 sędziów, więc ewentualny opór starych sędziów, formalnie rzecz biorąc, nie będzie miał znaczenia. Pytanie - pisze "Rz - czy prezydent wskaże takiego sędziego na początku maja czy np. po wyborach 10 maja, zakładając, że odbędą się zgodnie z kalendarzem.