Gdy Rubcow zapoznawał się w prokuraturze z materiałem dowodowym, mógł posiąść wiedzę na temat metod działania polskich służb specjalnych, słabych punktów. To wiedza, z którą najprawdopodobniej Rubcow wyjechał do Rosji - przekazał w Telewizji Republika były szef MSWiA Mariusz Kamiński.
Kilka dni po wybuchu wojny na Ukrainie, Rubcow został zatrzymany przez polskie służby pod zarzutem szpiegostwa i aresztowany. 1 sierpnia 2024 r. powrócił do Rosji wskutek wymiany więźniów między Moskwą a Zachodem. Do Polski nie trafił jednak w zamian żaden z choćby przetrzymywanych na Wschodzie więźniów reżimu Aleksandra Łukaszenki – na przykład więziony Andrzej Poczobut.
Szerzej o wydarzeniach sprzed ponad dwóch lat, tygodniach poprzedzających oraz bezpośrednio po zatrzymaniu rosyjskiego szpiega powiedział w programie „#Jedziemy” Michała Rachonia ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński.
Potwierdził, że w momencie zatrzymania Rubcowa „wiedza na jego temat była duża”.
- Często była to wiedza głęboko operacyjna, której nie mogliśmy przekazać prokuraturze, by nie zdekonspirować źródeł pochodzenia tej wiedzy - wskazał.
Polityk przekazał, że zatrzymanie w tym konkretnym czasie zaowocowało uzyskanym bogatym materiałem procesowym.
Wskazał na zagrożenie, jakie niosło za sobą udostępnienie kompletu akt sprawy rosyjskiemu szpiegowi:
„zakładam, że gdy Rubcow zapoznawał się w prokuraturze z materiałem dowodowym, mógł posiąść wiedzę na temat metod działania polskich służb specjalnych, słabych punktów. To wiedza, z którą najprawdopodobniej Rubcow wyjechał do Rosji”.
Jako „potworne zaniechanie” określił okoliczności zapoznania Rubcowa z materiałem zgromadzonym przez służby przeciwko niemu w sytuacji, kiedy za kilka dni miał wyjechać do Rosji.
- To zagrożenie kontrwywiadowcze. Zaniechanie jest po stronie prokuratora generalnego. Adam Bodnar musiał wiedzieć o tej wymianie, musiał na nią wyrazić zgodę, musiał o tym wiedzieć udający prokuratora krajowego Dariusz Korneluk, że za chwilę dojdzie do wymiany - zarzucił.
Kamiński po raz pierwszy publicznie zabrał głos w sprawie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, którą w trybie niejawnym zwołał Andrzej Duda, niedługo po wybuchu wojny na Ukrainie. Tam padł wyraźny apel do wszystkich stronnictw politycznych.
- Kilka dni po wybuchu wojny na Ukrainie, pan prezydent zwołał w trybie niejawnym Radę Bezpieczeństwa Narodowego. Omawiając sytuację wojenną, powiedziałem wtedy przedstawicielom wszystkich klubów parlamentarnych, że został zatrzymany bardzo groźny szpieg rosyjski, używający hiszpańskiego nazwiska swej matki i działający pod przykryciem dziennikarza. Przekazałem, że spodziewamy się kontrakcji, mającej pokazać, że to represja wobec dziennikarza. Zaapelowałem do przedstawicieli opozycji o niewykorzystywanie tej sprawy
- przekazał Kamiński.