- Pytanie, czy wulgarne okrzyki to jest to nowe otwarcie PO po zmianie przewodniczącego? Czy to jest ta zapowiadana zmiana w komunikacji? - zapytał w rozmowie z Lidią Lemaniak rzecznik prezydenta RP, Błażej Spychalski, komentując wczorajszą skandaliczną sytuację z udziałem kandydatki PO na prezydenta, Małgorzaty Kidawy-Błońskiej.
Wczoraj na Pomorzu prezydent Andrzej Duda uczestniczył w uroczystościach z okazji 100. rocznicy zaślubin Polski z morzem. W Pucku i Wejherowie grupa manifestujących próbowała zakłócić spotkanie z prezydentem. Pikietujący mieli ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in. "Konstytucja", "Duda jesteś wstydem narodu", "Duda = 4 litery", "Przestańcie kraść, wyPAD 2020".
Demonstrujący gwizdali i wykrzykiwali hasła: "Marionetka", "Będziesz siedział", "Cała Polska z was się śmieje komuniści i złodzieje". W odpowiedzi, zebrany na Placu Wejhera tłum, wykrzykiwał: "Cisza", "Andrzej Duda", "Precz z komuną". Doszło również do pojedynczych incydentów między manifestującymi, a przybyłymi na spotkanie z prezydentem mieszkańcami Wejherowa, m.in. wulgarnych wyzwisk i wzajemnego wyrywania transparentów.
Po całym zajściu kandydatka PO na prezydenta, Małgorzata Kidawa-Błońska, podeszła do wykrzykujących niecenzuralne słowa, przywitała się z nimi i wyściskała ich.
Sytuację dla Niezalezna.pl skomentował rzecznik prasowy prezydenta RP, Błażej Spychalski.
Politycy PO muszą sobie odpowiedzieć na pytanie: czy wspieranie takich zachowań jak hejt na głowę państwa, prezydenta Andrzeja Dudę, podczas uroczystości państwowych w Pucku i Wejherowie jest sposobem na ich kampanię wyborczą?
- mówił.
Pytanie, czy wulgarne okrzyki to jest to nowe otwarcie PO po zmianie przewodniczącego? Czy to jest ta zapowiadana zmiana w komunikacji?
- dodał prezydencki minister.