To jest rząd, który próbuje wytworzyć prawo na kolanie, jak się okazało chorym kolanie Jarosława Kaczyńskiego, dlatego mamy do czynienia z chorym prawem - stwierdził dziś na antenie TVN 24 były opozycjonista Władysław Frasyniuk. Nawiązał on do sprawy doprowadzenia go do prokuratury w kajdankach (używając określenia "kajdany") - za niestawianie się na wezwania policji. Wszystko to miało związek z blokowaniem przez Frasyniuka miesięcznicy smoleńskiej 10 czerwca ubiegłego roku.
Władza nie jest wszechmocna i nieomylna; obywatele mogą liczyć na to, że są sędziowie, którzy reprezentują myślenie w kategoriach wolnego sądu
- powiedział Frasyniuk odnosząc się do postanowienia warszawskiego sądu rejonowego.
Wobec Frasyniuka toczy się postępowanie związane z wydarzeniami z 10 czerwca zeszłego roku i kontrmanifestacją wobec comiesięcznego marszu smoleńskiego. W połowie lutego został on zatrzymany przez policję w swoim domu we Wrocławiu. Następnie zawieziono go do Prokuratury Rejonowej w Oleśnicy, gdzie prokurator warszawskiej prokuratury okręgowej przedstawił mu zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dwóch policjantów na służbie i przesłuchał go w charakterze podejrzanego. Przesłuchanie trwało 10 minut, po czym Frasyniuk został zwolniony do domu.
Wczoraj Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa po rozpoznaniu zażalenia obrońcy Frasyniuka mec. Piotra Schramma na zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury 14 lutego br. Frasyniuka oraz zastosowanie wobec niego środków przymusu bezpośredniego, uznał iż zastosowanie wobec Frasyniuka kajdanek było działaniem bezzasadnym.
Tymczasem rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie przypomniał: "podejrzanemu trzykrotnie wysyłano wezwanie celem stawienia się do prokuratury, czego podejrzany, wbrew obowiązkowi, nie uczynił". Wskazał, że zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie Frasyniuka było w pełni zasadne i legalne, a sąd nie zakwestionował czynności, na które wpływ miał prokurator.
CZYTAJ WIĘCEJ: Frasyniukowi należały się kajdanki. Prokuratura wytrąca Platformie argumenty o "państwie bezprawia"
W środę w TVN24 Frasyniuk został zapytany "po co były te kajdanki", skoro podczas zatrzymania nie stawiał oporu.
Te kajdany służą, jak zawsze, po to, aby pozbawić człowieka uczucia wolności obywatelskiej i aby człowieka upokorzyć
- odpowiedział były opozycjonista.
W tym sensie ten proces, który się odbył wczoraj nie był procesem ws. Władysława Frasyniuka, tylko był procesem ws. obrony godności ludzkich, ale też był ważnym aktem, który ma zapobiec na przyszłość nadużywania takich środków wobec obywateli
- mówił.
W ocenie Frasyniuka, proces w sprawie "kajdan i ten proces ws. protestu przeciw demonstracji smoleńskiej", pokazuje, że "rację mają ci obywatele, którzy są konsekwentni, którzy mają odwagę cywilną chodzić i protestować wtedy, kiedy odbiera się im wolności osobiste czy pozbawia się ich godności".
Ten proces i ta moja postawa jest także dowodem na to, że władza nie jest wszechmocna i nieomylna i że obywatele mogą liczyć na to, że są sędziowie, którzy reprezentują myślenie w kategoriach wolnego sądu, a ci są rzeczywiście gwarantem wolności nas, czyli obywateli
- stwierdził Frasyniuk.
To jest rząd, który próbuje wytworzyć prawo na kolanie, jak się okazało chorym kolanie Jarosława Kaczyńskiego, dlatego mamy do czynienia z chorym prawem
- dodał.
Była to wyraźna aluzja do informacji o stanie zdrowia lidera PiS.
Przyczyną pobytu prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego w szpitalu jest wyłącznie choroba kolana; o tym, jak długo tam będzie, decydują lekarze - poinformowała wczoraj na Twitterze rzeczniczka partii Beata Mazurek.
CZYTAJ WIĘCEJ: Jarosław Kaczyński w szpitalu. Głos w tej sprawie zabrała rzecznik PiS