Jeżeli obecne, bardzo powolne, tempo wymiany kopciuchów w miastach Zagłębia Dąbrowskiego nie wzrośnie, proces ten zakończy się za kilkadziesiąt lat - uważają przedstawiciele Zagłębiowskiego Alarmu Smogowego.
Rozesłali oni we wtorek dziennikarzom zestawienie liczby najbrudniejszych pieców zlikwidowanych przez mieszkańców przy wsparciu samorządów w poszczególnych zagłębiowskich miastach - w odniesieniu do szacunkowych liczb wszystkich znajdujących się w nich kopciuchów. Na podstawie dotychczasowego tempa ich likwidacji określili też czas do zakończenia tego procesu.
Jak wynika z informacji przesłanych przez Sebastiana Wawrzyniaka z Zagłębiowskiego Alarmu, organizacja ta od 2016 r. corocznie pytała główne miasta Zagłębia o tempo likwidacji przez mieszkańców starych kotłów na węgiel i drewno, tzw. „kopciuchów”, w ramach miejskich programów dotacyjnych.
Podsumowaliśmy udzielane corocznie odpowiedzi. Wnioski są proste i nie pozostawiają złudzeń: jeśli obecne, bardzo powolne, tempo wymiany nie przyspieszy, to wymiana kopciuchów zakończy się za kilkadziesiąt lat
- zaznaczył społecznik.
Jak podał, w ciągu ostatnich trzech najwięcej kotłów na węgiel i drewno wymieniono w Sosnowcu – ponad 1,3 tys., na drugim miejscu znalazła się Dąbrowa Górnicza z prawie 900 wymienionymi kotłami, a na trzecim Czeladź z 449 kotłami. 230 kotłów wymieniono natomiast w Będzinie.
Obecne tempo wymiany w Będzinie wskazuje, że w tym mieście proces wymiany palenisk węglowych skończy się za ponad 100 lat. Żadne z zagłębiowskich miast nie wie, ile kotłów naprawdę pozostało jeszcze do wymiany, ponieważ nie przeprowadziło inwentaryzacji źródeł grzewczych
- stwierdził Wawrzyniak.
Tak wolne tempo likwidacji najbardziej zanieczyszczających źródeł ciepła wskazuje, że walka ze smogiem nie jest priorytetem w naszych miastach
- ocenił działacz.
Wśród problemów spowalniających proces wymienił też brak programów kierowanych dla budynków wielorodzinnych prywatnych albo będących współwłasnością gminy i osób prywatnych.
W małym stopniu – w ocenie przedstawicieli Alarmu - wykorzystywany jest też potencjał miejskich gazetek informacyjnych, ośrodków pomocy społecznej czy straży miejskich dla promocji programów dotacyjnych i zwiększenia likwidacji kopciuchów.
Ponadto społecznicy zdiagnozowali, że rządowy program Czyste Powietrze, który miał wspierać wymianę źródeł ciepła i termomodernizację domów jednorodzinnych, wciąż nie funkcjonuje jak należy i potrzebna jest jego reforma.
Skomplikowane procedury oraz niewydolna sieć obsługi beneficjentów powodują, że ludzie miesiącami oczekują na rozpatrzenie wniosków w wojewódzkich funduszach ochrony środowiska, które odpowiadają za przyznawanie dotacji. Jednocześnie wiele samorządów uznaje, że uruchomienie centralnego programu zwolniło je z obowiązku uczestniczenia w procesie likwidacji kopciuchów
- wskazał Wawrzyniak.
Tak nie jest, podstawowym warunkiem powodzenia programu Czyste Powietrze jest bliska współpraca pomiędzy gminami, a rządem. To właśnie gminy, które są znacznie bliżej beneficjentów niż Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska powinny uruchamiać punkty obsługi beneficjentów i zachęcać ludzi do wymiany kopciuchów, edukując i informując, że tego typu ogrzewanie będzie nielegalne po wejściu w życie uchwał antysmogowych, np w woj. śląskim już w 2022 roku dla kotłów starszych niż 10-letnie
- podkreślił działacz Zagłębiowskiego Alarmu.
Jak dodał, w żadnym z czterech głównych zagłębiowskich miast do wtorku nie uruchomiono takiego punktu pomocowego.
We wtorkowej informacji znalazły się oszacowane przez Zagłębiowski Alarm Smogowy łączne liczby kopciuchów w poszczególnych miastach: w Sosnowcu miałoby ich być 16 tys., w Dąbrowie Górniczej 11 tys., w Będzinie 8 tys., a w Czeladzi - 7 tys.
Przy obecnym tempie wymiany starych kotłów, w Sosnowcu miałaby ona zająć jeszcze 35 lat, w Dąbrowie Górniczej 39 lat, w Czeladzi 47 lat, a w Będzinie - 104 lata.