Trzej górnicy, którzy zostali poszkodowani w wyniku wstrząsu w kopalni Mysłowice-Wesoła, przebywają w szpitalach. Jeden z nich we wtorek rano przeszedł operację. Dwaj pozostali przechodzą badania. Podczas transportu do szpitali byli przytomni, rozmawiali z lekarzami.
Jak powiedział rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski, jeden z poszkodowanych, w najpoważniejszym stanie, został przewieziony śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu. Rano, po godz. 6.00, był on operowany, przebywał na oddziale chirurgicznym.
Dwaj pozostali górnicy zostali przewiezieni ambulansami do Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach-Ochojcu. We wtorek rano obaj przebywali w szpitalnym oddziale ratunkowym, przechodząc badania; w ciągu dnia mieli trafić na odpowiednie oddziały. Ci górnicy doznali urazów głowy i obrażeń wielonarządowych.
Głogowski uściślił, że ściana wydobywcza, w rejonie której doszło do wstrząsu, nie pracowała, była w trakcie likwidacji. Wieczorem nie były prowadzone przy niej prace likwidacyjne, jedynie trzech poszkodowanych wskutek wstrząsu górników działu wentylacyjnego przebudowywało rurociąg.
"To doświadczeni górnicy, w wieku 42, 50 i 43 lat, ze stażem pracy 9, 11 i 13 lat" – wskazał rzecznik PGG.
Przyczyny wypadku będzie badała komisja oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Na razie, w związku z zagrożeniem naprężeniami górotworu po wstrząsie, nie ma możliwości przeprowadzenia wizji lokalnej w zagrożonym rejonie; wizja ta planowana jest w środę lub w czwartek, w zależności od rozwoju sytuacji.
Ratownicy relacjonowali, że w wyrobisku widać skutki wstrząsu na długości ponad 100 metrów, nie uniemożliwiły one jednak stosunkowo szybkiego dotarcia do poszkodowanych. Obecnie zagrożony rejon kopalni jest odcięty. Nie przeszkadza to – według Głogowskiego – w normalnej pracy czynnych ścian wydobywczych kopalni Mysłowice-Wesoła.