Telewizja TVN opowiedziała ostatnio historię czternastolatki z niepełnosprawnością intelektualną, która została zgwałcona przez członka swojej rodziny. Jak się okazuje, chodzi o 24-letnią kobietę, a jej oprawca usłyszał już zarzuty. Dlaczego w materiale telewizyjnym tak zaniżono wiek poszkodowanej? Fundacja "Federa", która również aktywnie uczestniczyła w powstaniu reportażu, potwierdza: nie weryfikowano wieku poszkodowanej. Nie uczyniła tego także telewizja.
Tą sprawą od wielu dni żyją liberalne media. Chodzi o wykorzystanie seksualne niepełnosprawnej kobiety oraz odmowę aborcji. „Sumienie nie pozwoliło lekarzom na terminację ciąży, ale pozwoliło przepędzić zgwałcone dziecko z dwóch publicznych szpitali” – grzmiał TVN, a „Fakty” poświęciły temu tematowi cały materiał. Tymczasem Prokuratura Krajowa dementuje, że w sprawie wcale nie chodzi o nastolatkę. Wbrew wcześniejszym medialnym doniesieniom ofiara miała 24 a nie 14 lat, a sprawca w styczniu usłyszał zarzut. Grozi mu do 8 lat więzienia.
W końcu głos zabrała prezes Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny "Federa". Krystyna Kacpura przyznała, że... nie weryfikowała wieku dziewczyny, która w skutek wykorzystania seksualnego zaszła w ciążę i której na Podlasiu miano odmówić aborcji.
- Do końca 12 tygodnia, gdy ustaje możliwości przerwania ciąży z gwałtu zostało w tamtym momencie półtora dnia, musiałyśmy działać natychmiast
- powiedziała prezes Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny "Federa" Krystyna Kacpura. Tłumaczyła, że rozmawiając z ciocią dziewczyny aktywistki usłyszały, że chodzi o nastolatkę, choć kobieta równie dobrze mogła powiedzieć, że dziewczyna jest "jak 14-latka".
Krótko mówiąc - nikt nie miał pewności, jaki jest wiek dziewczyny, ale postanowiono zrobić aferę. Teraz prezes "Federy" uważa, że... wiek dziewczyny nie ma znaczenia.
"Rozumiemy, że sprzeczne informacje dotyczące wieku pokrzywdzonej mogą dziwić. Rodzina pokrzywdzonej przekazała nam, że zdecydowanie chce pozostać anonimowa. Ich wola jest dla nas najważniejsza, jesteśmy gotowe chronić anonimowość zgłaszających, zwłaszcza tak skrzywdzonych przez system" - zadeklarowała jednocześnie fundacja "Federa".
Pokrzywdzona kobieta została przesłuchana przez sąd na posiedzeniu z udziałem biegłego psychologa. Z kolei sprawca na początku tego roku usłyszał zarzuty popełnienia przestępstwa z art. 198 Kodeksu Karnego, czyli seksualnego wykorzystania niepoczytalności lub bezradności. Grozi mu za to kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.