Donald Tusk przekroczył kolejne granice cynizmu. Podczas wywiadu na antenie TVN24 postanowił zacytować rzekomą wypowiedź śp. Lecha Kaczyńskiego. Po co? Aby ostrzec przed Jarosławem Kaczyńskim. To nie pierwszy raz w ostatnim czasie, gdy Tusk "przypomina sobie" rozmowy z Lechem Kaczyńskim.
Donald Tusk był dzisiaj gościem "Faktów po faktach" TVN 24, gdzie w pewnym momencie przypomniał swoją rozmowę z prezydentem Lechem Kaczyńskim.
- Mam za sobą lata doświadczeń i rozmowy ze śp. Lechem Kaczyńskim. Ostrzegał mnie: „uważaj, mój brat Jarosław Unii nie kocha”
- mówił.
- Będę robił wszystko, by utrzymać Polskę w Unii i by pozycja Polski w Unii była jak najlepsza - dodał.
Podłość. Donald Tusk znowu wykorzystuje do swojej gry sp. Lecha Kaczyńskiego. pic.twitter.com/SQT0Jm1G7u
— Paweł Senkowski 🇵🇱 (@pawel_senkowski) July 16, 2021
Donald Tusk: Co do prawdziwych intencji J. Kaczyńskiego, Lech Kaczyński przestrzegał mnie: Pamiętaj, Jarosław tak bardzo Unii nie kocha. pic.twitter.com/bJUzfv68ni
— Aneta ObserwatorXY (@ObserwatorXY) July 16, 2021
Właśnie w Faktach po faktach Donald Tusk stwierdził, że świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński ostrzegał go przed swoim bratem, mówiąc:
— Ewelina Długołęcka 🇵🇱 (@EwelDlugolecka) July 16, 2021
„Uważaj, bo Jarosław nie jest za bardzo prounijny”..
Jakie to jest DNO -
wrócił i gra zmarłym prezydentem 🙈
Dumy z Tuska nie ukrywa Krzysztof Brejza:
D.Tusk: Lech Kaczyński przestrzegał mnie „pamiętaj - Jarosław za bardzo Unii nie kocha”
— Krzysztof Brejza - Biuro Senatorskie (@KrzysztofBrejza) July 16, 2021
Tusk nie po raz pierwszy w ostatnim czasie "przypomina sobie" rozmowy z Lechem Kaczyńskim. W kwietniu 2021 r., w przeddzień 11. rocznicy katastrofy smoleńskiej, brutalnie zaatakował śp. Prezydenta RP. Zasugerował, że to on przyczynił się do katastrofy. Na "dowód" Tusk przytoczył rozmowę, którą właśnie "przypomniał sobie" nagle po kilkunastu latach. Oczywiście miała się ona odbyć bez świadków. A Lech Kaczyński, który zginął w Smoleńsku, bronić się nie może.
Tusk stwierdził:
"Powiem coś, czego dotąd nie mówiłem publicznie. Prezydent Lech Kaczyński także w rozmowie ze mną w cztery oczy podkreślał, także po tak zwanym incydencie gruzińskim, że od czasu kiedy pilot odmówił lotu do Tbilisi prezydentowi (w 2008 roku), on sam będzie podejmował decyzje, kiedy będzie latał samolotem rządowym, prezydenckim, ponieważ jest głównodowodzącym. Mówił o tym jednoznacznie, także publicznie".