Marsz Niepodległości w 2021 roku był wyjątkowo spokojny. Senator Małgorzata Kopiczko maszerowała w biało-czerwonym pochodzie razem z Klubami Gazety Polskiej. - Dołączyłam do Klubów ze względu na przyjaźń i szacunek do tej grupy i jej działań, nacechowanych miłością do Ojczyzny - stwierdziła w "Politycznej Kawie".
Marsz Niepodległości był największym wydarzeniem organizowanym w 103. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Za organizację marszu odpowiadały środowiska narodowe, jednak w tym roku - aby umożliwić jego legalne przejście - nadano mu status formalnego zgromadzenia organizowanego przez władze publiczne. Powodem była tocząca się w sądach sprawa rejestracji marszu jako zgromadzenia cyklicznego, w której zapadły orzeczenia niekorzystne dla jego organizatorów - za sprawą wniosków prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Co istotne - było bezpiecznie, wbrew temu co zapowiadał włodarz stolicy. W zamian zobaczył swój wizerunek w wersji bez włosów z hasłem: "I co? Łyso?".
W marszu uczestniczyli również przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej, a w ich sektorze pojawiła się senator Małgorzata Kopiczko z Prawa i Sprawiedliwości. Klubowicze przyjęli ją brawami. Dlaczego zdecydowała się pójść właśnie z klubowiczami?
- Ja czułam taki obowiązek, że ten marsz jest bardzo ważny. Marsz Niepodległości ma kilka przesłań, jednym z najważniejszych jest szacunek i duma dla naszego narodu, naszego kraju, naszej Ojczyzny. To wyzwanie na przyszłość, byśmy dbali o nasz kraj
- mówiła senator Kopiczko w "Politycznej Kawie" na antenie Telewizji Republika.
Dołączyłam do Klubów Gazety Polskiej ze względu na przyjaźń i szacunek do tej grupy i jej działań, nacechowanych miłością do Ojczyzny.
- Jestem dumna i szczęśliwa, że mogłam razem z Klubami Gazety Polskiej uczestniczyć w tym marszu - dodała Kopiczko.
"Dlaczego prezydent Trzaskowski chciał zablokować ten marsz?" - zapytał redaktor Tomasz Sakiewicz kolejnego gościa, posła Andrzeja Szejnę z Lewicy.
- Pan prezydent Trzaskowski przedstawił swoje uzasadnienie. Pamiętajmy poprzednie marsze, gdzie dochodziło do przemocy, awantur, wyzwisk. To było coś strasznego, nie miało nic wspólnego z Marszem Niepodległości (...) Państwo chcą, byśmy się cieszyli, że pan Bąkiewicz nikogo nie pobił, nie podpalił, że nie było ofiar?
- stwierdził Szejna, twierdząc, że rząd oddaje uroczystości patriotyczne "jakiemuś przybłędzie".
"Kto bronił Lewicy organizować Święto Niepodległości? Kto bronił zrobić własny marsz?" - polemizował redaktor Sakiewicz z posłem Szejną, wskazując, że w marszu idą zwykłe rodziny, także o lewicowych poglądach. Zaapelował, by następnym razem spróbować dogadać się w takich sprawach i nie odbierać nikomu praw do manifestowania patriotyzmu.