Stołeczne MZA szuka... "kierowców lub kierowczyń" - takie ogłoszenie pojawiło się ostatnio w przestrzeni publicznej w Warszawie. W sieci nie brakuje komentarzy, że przydałby się w tym przypadku kurs kultury języka polskiego, a samo ogłoszenie nie dziwi: wszak komunikacja miejska w stolicy ma swoje problemy od lat, a kierowcy MZA jeszcze niedawno bili na alarm, że jest ich za mało.
W Warszawie na jednym z banerów znalazło się nietypowe ogłoszenie. "Chcesz prowadzić ten autobus?" - pyta MZA, zachęcając do bycia kierowcą lub... KIEROWCZYNIĄ. Co bardziej wrażliwi na piękno języka polskiego właśnie mogli odczuć ból. Nowoczesność to jedno, ale to już chyba przesada!
Warszawa.
— Bambo (@obserwujesobie) February 24, 2023
Ale nie powinno być „to autobuso”? pic.twitter.com/QT9YjF5XPV
Internauci mają podobne odczucia, krytykując za ten językowy fikołek autorów baneru. A może powinno być... "kierownicą"?
mogli napisac kierownicą 😂byłoby ładniej
— Majka :) (@Coma_BB) February 24, 2023
Czy oni zatrudniają imbecyli w dziale reklamy i promocji?
— Żołnierz Rezerwy Murem za Mundurem! (@wojciechladny1) February 24, 2023
🤦♂️🤦♂️🤦♂️ pic.twitter.com/noU8FJUA5Y
— Mateusz (@MatiWisniewski1) February 25, 2023
Tak właśnie lewacy psują masz piękny polski język
— Łon jak Łorlen (@KundziorPL) February 24, 2023
PO co kierowczynią,jak można od razu być kierownicą,przepraszam kierowniczką!!!
— Piotr (@Piotr67701993) February 24, 2023
Zostań kanarem lub kanarinią.
— Zbigniew Kozlow (@ZbigniewKozlow) February 24, 2023
Niezależnie od językowych zdolności PR-owców z MZA, warto zwrócić uwagę na działalność i aktualną sytuację tej spółki. Niedawno przed stołecznym ratuszem odbyła się konferencja kierowców Miejskich Zakładów Autobusowych, którzy skarżyli się na swoją złą sytuację. Kierowca MZA Grzegorz Kulanty podkreślił, że w Miejskich Zakładach Autobusowych dzieje się źle.
- Za chwilę może się zdarzyć, że autobusy miejskie przestaną wyjeżdżać na miasto, bo jest totalny brak kierowców
- dodał.
"Zarząd firmy robi wszystko, żeby kierowców nie było. Wprowadzona jest lista kar i to za głupoty, np. za brak krawatu czy za zgaszony wyświetlacz podczas ruchu. Kierowca jest karany i nie ma pracując kilka lat żadnej podwyżki i premii" - powiedział inny kierowca Dariusz Szczepański. Zaznaczył, że kierowcy chcąc mieć wyższe zaszeregowanie pracują chorzy, na lekach, co jest niedopuszczalne. Zaznaczył, że były nawet przypadki śmierci w zajezdniach. "Panie prezydencie, powinien pan natychmiast się obudzić, jeżeli chce pan utrzymać komunikację miejską. Chyba że chce pan, żeby warszawiacy chodzili na piechotę" - podkreślił.
W odpowiedzi rzecznik MZA stwierdził, że "zarzuty formułowane przez kierowców są niczym nieuzasadnione".
W ostatnich latach w Warszawie doszło do zdarzeń, które bardzo źle wpłynęły na renomę komunikacji miejskiej w mieście rządzonym przez Rafała Trzaskowskiego. 25 czerwca 2020 r. kierowca autobusu linii 186 spowodował wypadek na moście Grota-Roweckiego, w którym zginęła pasażerka, a czworo innych pasażerów zostało ciężko rannych. Tomasz U., który kierował autobusem, był pod wpływem amfetaminy. Skazano go na 7 lat więzienia.
Kilka dni po tym zdarzeniu doszło do kolejnego - na ul. Klaudyny na Bielanach. Kierowca wjechał autobusem w zaparkowane przy drodze pojazdy, uszkadzając łącznie cztery auta. Okazało się, że 25-letni kierujący był trzeźwy, ale test na narkotyki wykazał w jego organizmie obecność środków odurzających.
To nie koniec. W sierpniu 2020 r. przy ul. Wąwozowej w Warszawie policjanci zatrzymali kierowcę autobusu linii 724, który miał ponad dwa promile alkoholu w organizmie. W 2021 roku kierowca autobusu linii 702 jechał pojazdem, mimo, że był w stanie "po spożyciu alkoholu" (do 0,5 promila). Był to kierowca autobusu MZA, wówczas firma informowała o cofnięciu mu umowy o pracę. W tym samym roku miała miejsce podobna sytuacja, ale wówczas kierowca nie uruchomił nawet autobusu, który był wyposażony w specjalną blokadę. 69-latek chciał jechać, mając 0,3 promila w organizmie.
Ostatnio, na początku lutego 2023 r., kierowca autobusu miejskiego stawił się w pracy pod wpływem alkoholu, miał pół promila w organizmie. Na szczęście, nie zdążył wyjechać na trasę, jego stan zauważyli inni pracownicy i powiadomili policję.