Kiedy Władimir Putin , otrzymywał w 2011 roku prestiżową niemiecką nagrodę Kwadrygi, nosił już przyznane przez byłego kanclerza Gerharda Schroedera miano „ demokraty bez skazy”. Wszystko to działo się po dwóch wojnach czeczeńskich, Bieslanie, Dubrawce , Gruzji i Smoleńsku. Część świadomych, krytycznych niemieckich elit politycznych oceniła wówczas, że prawdziwym celem było wsparcie rosyjskiego satrapy w jego prezydenckich wyścigach 2012 roku. 12 września b.r. inna niemiecka nagrodę, choć zawsze z demokracją w tle , ma być przyznana Donaldowi Tuskowi. To budzi szereg pytań natury politycznej, również tych, które odnoszą się do przyszłorocznych wyborów prezydenckich
– skomentowała Anna Fotyga w portalu społecznościowym X fakt przyznania przez Niemców nagrody Donaldowi Tuskowi.
Donald Tusk laureatem niemieckiej nagrody M100 Media Award
Laureaci (nagrodzona została też prezydent Republiki Kosowa, Vjosa Osmani - Sadriu) są "niezastąpionymi głosami naszego demokratycznego wolnego społeczeństwa w tych trudnych czasach", jak określił ich Mike Schubert, burmistrz Poczdamu i przewodniczący rady doradczej M100, uzasadniając decyzję o nagrodzeniu polskiego premiera i prezydent Republiki Kosowa.
Jak czytamy na stronie przedsięwzięcia, M100 Sanssouci Colloquium to międzynarodowa platforma, która gromadzi czołowych redaktorów, komentatorów, naukowców i kluczowe osobistości publiczne w Europie, aby ocenić rolę i wpływ mediów na sprawy międzynarodowe oraz promować demokrację, wolność słowa i wolność prasy.
Dalej uzupełnia, że co roku przyznaje M100 Media Award osobistościom, które rzekomo "stają w obronie demokracji, wolności prasy i wolności opinii".