Na wrocławskim portalu "Gazety Wyborczej" pojawił się artykuł, w którym poruszana była jakże paląca kwestia prawa do życia ryb w kontekście zbliżającej się wigilii. Autor tekstu swoją tezę argumentuje tym, że ryby tworzą rodziny. Jest to o tyle zabawne, że w kontekście ostatnich tzw. strajków kobiet, "Wyborcza" mocno wspierała skrajnie lewicowe, proaborycjne postulaty.
Eksperci z Uniwersytetu Przyrodniczego we Wrocławiu na których powołuje się "Wyborcza" tłumaczą, że znęcanie się nad karpiami nie powinno być usprawiedliwiane tradycją.
- Spośród żyjących na Ziemi kręgowców ponad połowa gatunków to ryby, one też pojawiły się tu najwcześniej. Obojętny, a nawet czasem okrutny stosunek ludzi do ryb wynikał głównie z nieznajomości ich zwyczajów. Trudno było podglądać ryby w ich środowisku naturalnym. więc ludzie nawet nie mieli świadomości, że ryby na przykład opiekują się swoim potomstwem, jak inne kręgowce
- powiedział w rozmowie z portalem "GW" biolog prof. Wojciech Dobicki.
- Podczas badań prowadzonych przez naukowców okazało się, że osoby, które z zachwytem obserwują ptaki noszące pożywienie swoim pisklętom w gnieździe, nie odczuwają żadnej empatii w stosunku do ryb. A przecież wiele gatunków ryb także opiekuje się swoim potomstwem; niektóre tworzą nawet trwałe, wielopokoleniowe rodziny, w których każdy osobnik pełni istotną rolę. Niektóre gatunki pielęgnic, zanim złożą ikrę, wykopują dla niej dołki albo ukrywają jaja w szczelinach skalnych czy muszlach; inne ukrywają ikrę w pysku, gdy zbliża się niebezpieczeństwo
- informuje "Wyborczą".
Oczywiście troska o to, aby ryby były zabijane w humanitarnych warunkach nie jest niczym złym. Ciekawe natomiast jest to, że jak co roku lewicowa media prześcigają się w walce o prawa ryb, nie mają tej samej empatii wobec ludzi. Jeszcze niedawno mieliśmy eskalacje społecznego napięcia wywołanego dyskusją na temat aborcji, podczas których "Wyborcza" zdecydowała się opowiedziała za aborcjonistami.