Aktorka Maja Ostaszewska jak co roku na Instagramie tuż przed świętami Bożego Narodzenia staje w obronie karpi. Tym razem jest to jeszcze bardziej niestosowne, gdyż jeszcze niedawno sama maszerowała w towarzystwie agresywnych aborcjonistek, które domagają się zabijania nienarodzonych dzieci - w środowisku Strajku Kobiet nazywanych "zlepkiem komórek". - Niech to nie będą krwawe święta - apeluje Ostaszewska na Instagramie.
W tym roku zamiast napisów na kartonach w kształcie ryby, Ostaszewska zamieściła w mediach społecznościowych pełen grozy i niepokoju filmik. Widzimy na nim czyjąś rękę, która czerwonym atramentem pisze życzenia: "Wesołych Świąt".
Wkrótce jednak okazuje się, że nie jest to atrament, a... krew karpia.
Przetrzymywanie ryb bez wody jest niezgodne z prawem. Z każdym rokiem kolejne sklepy mając na uwadze dobrostan zwierząt rezygnują ze sprzedaży żywych karpi. Skończmy raz na zawsze z tym, niepopartym żadnymi racjonalnymi argumentami barbarzyńskim zwyczajem . Niech to nie będą krwawe święta
- napisała celebrytka w poście.
Można by pomyśleć, że Ostaszewska jest bardzo wrażliwa na cierpienie mniejszych i bezbronnych stworzeń. Ale wystarczy przewinąć kilka postów na jej profilu, aby zobaczyć zdjęcia z marszów aborcjonistek, w których jeszcze niedawno aktorka tak aktywnie uczestniczyła.
Na nich z kolei domagała się tzw. "prawa do aborcji" - czyli zabijania nienarodzonych dzieci.