Ponad 90 proc. wyborców Prawa i Sprawiedliwości deklaruje udział w nadchodzącym referendum. Na wiążące przyszły rząd pytania w kluczowych sprawach nie chcą odpowiadać w większości popierający Koalicję Obywatelską oraz Lewicę. Odsetek przeciwników referendum w najnowszym sondażu IBRiS, wyniósł około 50 proc.
Na pytanie: "Czy zamierza pan/i wziąć udział w referendum, które odbędzie się 15 października?" 39,0 proc. odpowiedziało "zdecydowanie nie", 11,4 proc. - "raczej nie", 33,6 proc. powiedziało "zdecydowanie tak", 9,5 proc. - "raczej tak", a 6,5 proc. odpowiedziało "nie wiem".
Jak pisze poniedziałkowa "Rzeczpospolita", w referendum chcą wziąć udział przede wszystkim głosujący na PiS, zdecydowana większość wyborców PO na to głosowanie się nie wybiera.
"Gdy spojrzymy na podział partyjny, okazuje się – co nie powinno być wielkim zaskoczeniem – że przygniatająca większość wyborców PiS (punktem odniesienia są tu wybory z 2019 r.) chce iść na referendum – to aż 93 proc."
Z kolei 88 proc. wyborców KO i 92 proc. wyborców lewicy z 2019 r. nie chce iść do referendum. Ponad połowa (52 proc.) elektoratu PSL nie wie, czy weźmie w nim udział.
Dziennik przypomina, że aby referendum było wiążące, musi w nim wziąć udział więcej niż połowa uprawnionych do głosowania.
Przypomnijmy, że uczestnicy referendum będą odpowiadać na cztery pytania: "Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw?", "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego dziś 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?", "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?" oraz "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".
Do bojkotu referendum wzywają politycy opozycji z Donaldem Tuskiem na czele, co według przedstawicieli rządu może być spowodowane tym, że opinii obywateli będzie wiążąca dla przyszłego rządu. - Chcemy pokazać, że naród ma głos, że każdy zwykły obywatel ma głos, i każdy zwykły obywatel jest zwierzchnikiem każdej władzy - stwierdził minister edukacji Przemysław Czarnek.