Będący w opozycji we wrocławskiej radzie miejskiej radni Prawa i Sprawiedliwości krytycznie oceniają cześć projektu Grow Green w centrum miasta. Chodzi o drewnianą strefę relaksu, która zajmuje jeden pas jezdni i sporą część chodnika. Czyżby Wrocław pozazdrościł Warszawie pomysłów na relaks?
W ramach projektu Grow Green na skrzyżowaniu ul. Daszyńskiego z ul. Żeromskiego we Wrocławiu bezpośrednio na jezdni w pasie drogi i na chodniku powstała drewniana strefa relaksu. Tworzą ją platformy z roślinami i miejscami do siedzenia. W donicach rosną tam m.in. drzewka i krzewy. Platformy zajmują jeden pas jezdni i większość chodnika. Ogranicza to widoczność pojazdów nadjeżdżających z boku i powoduje, że ruch musi się odbywać naprzemiennie jednym pasem.
- Angażowanie relatywnie dużych środków w instalacje, które ze względu na zastosowane materiały są tymczasowe, nie wydaje się gospodarne. Drzewka, o ile nie uschną, trzeba będzie prędzej czy późnej przesadzić do gruntu. Funkcja rekreacyjna jest również bardzo wątpliwa – relaks wśród spalin samochodowych, smogu oraz kamienic, z których na głowę może spaść tynk, wydaje się dość absurdalny. Czyżby urzędnicy we Wrocławiu pozazdrościli Warszawie jej strefy relaksu, która, jak wiemy, okazała się niewypałem?
– powiedział dziś na konferencji prasowej szef klubu radnych PiS Michał Kurczewski.
Radny Janusz Chudzik podkreślił, że argument, że platformy są sposobem na spowolnienie ruchu i tym samym poprawią bezpieczeństwo także budzi wątpliwości.
- Powstałe platformy na jezdni są nieznane przez kierowców. Takich nigdzie w Polsce nie widzieli i jeżeli nie będą wyraźnie oznaczone, mogą być źródłem kolizji, szczególnie w nocy. Jeżeli faktycznie występuje tu problem jeżdżących z nadmierną prędkością aut, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie progów zwalniających w okolicy. Zamiast umieszczać drzewa w donicach można je po prostu posadzić na klepiskach istniejących w okolicznych podwórzach
– powiedział Chudzik.
Radni poinformowali, że cały projekt Grow Green, na który składają się drewniane instalacje wzdłuż ulicy Daszyńskiego oraz nasadzenia na siedmiu okolicznych podwórkach, kosztował ponad 1,8 mln zł.
- Popieramy sadzenie drzew, tworzenie parków, w tym parków kieszonkowych, natomiast nawet przy wykorzystaniu unijnych środków trzeba brać pod uwagę kwestię gospodarności i specyfikę lokalizacji. Tu potrzeby widoczne są na pierwszy rzut oka to zły stan kamienic. Należy zwrócić uwagę, że Polska wpłaca miliardy złotych do budżetu unijnego, wiec środki UE należy wydawać z dużą rozwagą i starannością
– podsumował radny Kurczewski.
Jak wygląda wrocławska "strefa relaksu"? Zobaczcie: