Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

"Wróciła grupa rekonstrukcji patologii". Resort Bodnara zakpił z urzędników sądowych i... złamał prawo pracy?

Hasło "cóż szkodzi obiecać" wygłoszone przez jednego z polityków Koalicji Obywatelskiej świetnie pasuje do sytuacji, która wydarzyła się w wymiarze sprawiedliwości. Resort Adama Bodnara obiecywał pracownikom sądów podwyżki wynagrodzeń do poziomu 5500 zł. Zamiast tego, jest nowe rozporządzenie, które przewiduje dla nich pensje... poniżej stawki minimalnej. Co więcej, wiceminister Arkadiusz Myrcha sugeruje, by sądy stosowały się do... niepisanych instrukcji.

17 lutego 2025 r. Ministerstwo Sprawiedliwości podczas spotkania z przedstawicielami związków zawodowych pracowników wymiaru sprawiedliwości obiecało wzrost najniższej płacy zasadniczej urzędników sądowych do 5 500 zł.

Reklama

- Naszym priorytetem jest to, by nikt w sądzie nie zarabiał mniej niż 5000 złotych. Dlatego odrywamy najniższe stawki od płacy minimalnej – nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której pracownik sądownictwa ma wynagrodzenie na poziomie ustawowego minimum

- powiedział wówczas Arkadiusz Myrcha.

Cóż szkodzi obiecać

Okazuje się, że obietnice kierownictwa MS są już nieaktualne. Resort opublikował 4 czerwca rozporządzenie, z którego wynika, że minimalna płaca dla urzędnika sądowego ma wynieść 4650 zł brutto, a dla stażysty lub pomocnika - 4550 zł.

To mniej niż wynosi ustawowa płaca minimalna od 1 stycznia 2025 r. - czyli 4666 zł brutto.

Sędzia Kamila Borszowska-Moszowska wskazuje wprost, że ministerstwo łamie prawo pracy. Podkreśla, że decyzja MS narusza ustawę o minimalnym wynagrodzeniu i wypełnia znamiona wykroczenia z art. 282 Kodeksu pracy, które karane jest grzywną do 30 tys. złotych.

Sędzia przypomina, że to także złamanie porozumień ze związkami zawartych w lutym 2025 r.

"Niech płace będą wyższe"

Co ciekawe, portal prawo.pl dotarł do dokumentu, jaki w tej sprawie rozsyła do dyrektorów sądów apelacyjnych wiceminister Myrcha.

Tłumaczy w nim, że zastrzeżenia co do stawek minimalnych miał wnieść podczas prac nad rozporządzeniem... minister obrony narodowej. Dodaje, że "pomimo wskazania (…) wysokości najniższych wynagrodzeń zasadniczych" "bezwzględnie obowiązujące pozostają zasady podwyższania i ustalania wynagrodzeń pracowników sądów (…) będące efektem porozumienia ze związkami".

- Oczywiście znane nam są wytyczne przesłane do sądów apelacyjnych przez pana ministra Arkadiusza Myrchę i ufamy, że będą one stosowane przez dyrektorów sądów powszechnych. Niemniej jednak zaistniała sytuacja budzi wątpliwości co do przestrzegania zasad praworządności poprzez kształtowanie wynagrodzeń za pomocą wytycznych ministerstwa, a nie aktu normatywnego - piszą do Adama Bodnara, szefa MS, związkowcy z Krajowego Zarządu KNSZZ "Ad Rem".

Sędzia Borszowska-Moszowska zauważa, że "wytyczne" Myrchy nie mają żadnej podstawy prawnej.

- Wynagrodzenia nie mogą być kształtowane przez nieformalne instrukcje — to nie jest państwo uznaniowości, tylko państwo prawa

- stwierdza.

"Grupa rekonstrukcji patologii"

Do sprawy odniósł się w mediach społecznościowych sędzia Łukasz, prezes stowarzyszenia Prawnicy dla Polski.

- Nie siada się do stołu z szulerem. Niestety związki muszą. Pamiętam co zastaliśmy w Ministerstwie Sprawiedliwości w 2015 r.: wynagrodzenia pracowników w rozporządzeniu poniżej minimalnego. Szybko je podnieśliśmy. Wrócili i stare wróciło. Grupa rekonstrukcji patologii działa, tylko ludzi żal - napisał.

To nie przypadek — to świadoma polityka destrukcji i podziału: sędziowie przeciw sędziom, sądy przeciw obywatelom. Państwo prawa zamienili w państwo bezprawia - stwierdził były wiceminister sprawiedliwości, Marcin Romanowski. 

Źródło: niezalezna.pl
Reklama