W Arce zabrakło kontuzjowanego lidera i pomocnika Marko Vejinovica, który zdobył osiem bramek, z czego cztery w czterech ostatnich spotkaniach. Przyjezdni mogli objąć prowadzenie już w 4. minucie. Po sprytnie wykonanym rzucie rożnym przez Jakuba Błaszczykowskiego i interwencji Pavelsa Steinborsa piłka trafiła w słupek, odbiła się od Adama Marciniaka oraz ponownie od leżącego łotewskiego golkipera i ostatecznie wybił ją Marciniak. Krakowianie przekonani byli, że padł gol, ale piłka nie przekroczyła całym obwodem linii bramkowej - zadecydowały o tym dosłownie centymetry.
W pierwszej połowie warunki gry dyktowali wiślacy, którzy poza jedną sytuacją nie zdołali jednak poważniej zagrozić bramce rywali. Z kolei gdynianie, którzy sporadycznie pojawiali się w polu karnym gości, sprawiali wrażenie jakby nie widzieli, że za wszelką cenę muszą to spotkanie wygrać.
Po przerwie obraz gry nie zmienił się. Żółto-niebiescy nadal głównie się bronili, ale tym razem zawodnicy „Białej Gwiazdy” łatwiej dochodzili do dogodnych okazji.
W 61. minucie po stracie Michała Kopczyńskiego krakowianie wyprowadzili kontrę, jednak po zagraniu Lubomira Tupty Błaszczykowski uderzył obok słupka. Z kolei w 66. minucie Steinbors obronił główkę Lukasa Klemenza, a 10 minut później po strzale głową Mateusza Hołowni piłka zatrzymała się na poprzeczce.
Emocjonująca była końcówka tego słabego, głównie w wykonaniu gospodarzy, meczu. Najpierw bramkę mogli zdobyć gdynianie – w 89. minucie strzał Michała Nalepy zablokował Hołownia, a za chwilę z jego próbą z rzutu wolnego poradził sobie Michał Buchalik.
Z kolei w doliczonym czasie bliscy szczęście byli zawodnicy Wisły, ale najpierw uderzenie Alona Turgemana obronił Steinbors, a tuż przed końcowym gwizdkiem piłka po strzale z linii pola karnego Nikoli Kuveljica nieznacznie minęła słupek.
Arka Gdynia - Wisła Kraków 0:0.
Żółta kartka - Arka Gdynia: Maciej Jankowski, Mateusz Młyński. Wisła Kraków: Rafał Janicki, Nikola Kuveljic.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Mecz bez udziału publiczności.