Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik skomentował w TVN 24 środową konferencję PO-KO, na której poseł Cezary Tomczyk mówił, że Ministerstwo Sprawiedliwości odmówiło posłom PO-KO ujawnienia dokumentów dotyczących tzw. afery hejterskiej w resorcie. Klub wnioskował do MS o ujawnienie rejestru umów cywilno-prawnych oraz „księgi wejść i wyjść”. Odnosząc się do twierdzeń posłów, że resort odmówił im dostępu do dokumentów zwrócił uwagę na kilka faktów. „Posłowie PO-KO wyskakują i lansują się na konferencji, a nie czytają odpowiedzi Ministerstwa Sprawiedliwości na ich pytania” - powiedział.
Wójcik pytany o tę sprawę, ocenił, że posłowie „wyskoczyli” na konferencji, mimo tego, że od 11 września mają pismo, które informuje, że o dwa miesiące przedłużony został termin na przedstawienie dokumentów.
Wyskakują na konferencji, lansują się, a nie czytają tego, co im odpowiadamy.
- podkreślił.
Wiceminister wyjaśnił, że są orzeczenia, z których wynika, że "księga wyjść i wejść" nie jest informacją publiczną. Niezależnie od tego dokument ten ma 100 tys. kartek, na których rejestrowane jest, kto wchodził i kto wychodził.
Ilu pracowników mam dać, żeby jaśnie państwo z Platformy Obywatelskiej otrzymali to, co chcą?
- dodał.
Na uwagę, że określenie „jaśnie państwo” brzmi pogardliwie, Wójcik zaznaczył, że nie użył tego w ten sposób, a raczej z lekką nutą ironii.
Można się zapoznać chyba z pismem, które podpisuję. Wysyłam pracownika do klubu Platformy Obywatelskiej (...), jest przybita pieczęć, a oni wyskakują na konferencji i mówią, że nie wiedzieli, że (termin) o dwa miesiące jest przedłużony.
- wskazał.
Wójcik stwierdził, że ze względu na to, że księga nie jest informacją publiczną, nie powinien jej pokazywać.
Ale nie zapadła jeszcze decyzja, czy pokażemy, czy nie pokażemy.
- zastrzegł.
Jak zaznaczył, politykom PO głównie jednak chodzi o umowy, które były podpisywane przez Ministerstwo Sprawiedliwości.
Takich dokumentów jest 20 tys. bez załączników, bez protokołów. Każdy dokument musi być przejrzany i muszą być zanonimizowane dane, których nie wolno nam ujawnić. Jak ujawnię, to poniosę odpowiedzialność karną.
- podkreślił.
PO-KO zapowiedziało, że decyzję o odmowie udzielenia dostępu do dokumentów w sprawie tzw. afery hejterskiej w resorcie zaskarży do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.