"Dzisiaj mam wrażenie, że trzeba w polityce kłamać. Po prostu kłamać. I nie to, że kłamstwo ma krótkie nogi, tylko ma szybkie nogi. Innymi słowy, trzeba jedno kłamstwo przykryć drugim kłamstwem. Tak, żeby o tamtym pierwszym ludzie zapomnieli"
- mówił wczoraj Marek Belka w program Onet Rano.
Kandydat SLD spotkał się dzisiaj m.in. z mieszkańcami Łodzi.
Jak mówił, takie spotkania to okazja do porozmawiania i wyczucia tego, co dla tych osób jest ważne. Według niego, widać u tych osób jeszcze duży entuzjazm, który pozostał u nich po ostatnich, jesiennych wyborach samorządowych. "Jestem przekonany, że w tych wyborach wygramy" - powiedział kandydat Koalicji Europejskiej.
Zdaniem b. premiera rośnie w społeczeństwie świadomość tego, co oznacza wybór do Parlamentu Europejskiego, choć większość ludzi myśli i jak mówił - nie myli się, że Unia Europejska to pieniądze z Brukseli. "Widzimy ich ślady, na co dzień" - dodał.
"Ale to też jest polityka energetyczna, to jest także dbałość o środowisko, a także, co chcemy podnieść na forum Parlamentu Europejskiego, pakiety edukacyjne"
- mówił.
Przekonywał, że dziś w Polsce nie ma, o czym dyskutować w sprawach edukacyjnych, bo wszystko przesłonił strajk nauczycieli i to co się stało z tym strajkiem. Tymczasem jego zdaniem ważne jest to, jaka ta edukacja powinna być, czyli powinna uczyć kreatywności, współdziałania, a więc pracy w grupie.
Dlatego - według niego - należy wykorzystać autorytet Unii Europejskiej, Parlamentu Europejskiego, aby pewne rekomendacje dla rządów sformułować, tak, aby mieć dodatkowy impuls do działania w sferze edukacji.
Chodzi o to, aby młodzi ludzie nie zaczynali swojej kariery zawodowej od przysłowiowej "śmieciówki", aby także mogli pracować w różnych krajach i niekoniecznie emigrować. Tylko pojechać, wrócić, a wszystko to powinno być na wspólnych zasadach.
"To wszystko chcemy na forum Parlamentu Europejskiego postawić" - powiedział były premier, który podczas przewodniczeniu Radzie Ministrów z "umowami śmieciowymi jakoś sobie nie poradził.
Belka poinformował, że już wkrótce na ulicach pojawią się plakaty z jego wizerunkiem oraz banery. Choć - jak podkreśla - spotkania z ludźmi są ważniejsze niż nawet najsympatyczniejsze zdjęcia "rozwieszane na płotach".