- Nauczcie się jednego języka przede wszystkim. Najważniejszego. Języka polskich interesów. Pilnowania polskich interesów i dlatego właśnie my mając taką siłę, jaką mamy, blisko rok temu doprowadziliśmy do tego, że na najważniejszą funkcję w UE nie został wybrany człowiek, który szkodził Polsce. Skuteczność Polski do dzisiaj jest komentowana w Brukseli bardzo szeroko - mówił dzisiaj w Sejmie premier Mateusz Morawiecki.
Szef rządu zwrócił się do Sejmu o wotum zaufania dla Rady Ministrów. Podczas debaty sejmowej nad wnioskiem przekonywał, że PiS rozpoczęło realizację interesów polskich "inaczej niż Platforma Obywatelska - od zrobienia pełnej listy niedomagań i deficytów" w naszym kraju oraz tego co i z którym partnerem chcemy załatwić.
- I dużo udało nam się rzeczywiście załatwić - i pierwszemu rządowi PiS, i kolejnym, którym miałem zaszczyt przewodzić. Udało się to zrobić z jednego podstawowego względu - że patrzymy przede wszystkim na interesy Polski. Tak, szanowni państwo, tutaj czasami wiem, że niektórzy zakompleksieni mówią o językach, jakie one są ważne, ale wiecie co? Nauczcie się jednego języka, przede wszystkim, najważniejszego - języka polskich interesów, pilnowania polskich interesów
- powiedział premier, zwracając się do opozycji.
Przekonywał, że w ten sposób postępują rządy PiS i dlatego - zaznaczył - polskim władzom udało się doprowadzić do tego, że na najważniejszą funkcję w UE (szefa Komisji Europejskiej) nie został wybrany "człowiek, który szkodził Polsce" (polski rząd przeciwstawiał się kandydaturze Fransa Timmermansa).
- Pokazaliśmy, co znaczą skuteczne negocjacje i ten człowiek bardzo dobrze to pamięta do dzisiaj, więc skuteczność Polski jest do dzisiaj komentowana w Brukseli bardzo szeroko
- przekonywał Morawiecki.
- Was to oczywiście boli, bo to był wasz ogromny sojusznik, no ale niestety właśnie na tym polega realizacja interesów polskich, a nie realizacja interesów za granicą
- dodał, zwracając się do posłów opozycji. Zaapelował też, by za granicą "dbali o interesy Polski", a nie "walczyli z rządem polskim".
- Bo to wielki błąd - podkreślił.
Premier powiedział ponadto, iż do dzisiaj czasami nie może uwierzyć, że "prominentni działacze Platformy Obywatelskiej nie chcieli środków z Unii Europejskiej".
- Chcieli je zamrażać, potem może odmrażać jak będzie rządziła PO, albo pani Róża Thun, która jednoznacznie mówiła: "nie dawajcie im pieniędzy"; im, czyli Polsce. Albo były przewodniczący (PO), pan Grzegorz Schetyna, który w podobnym tonie wypowiadał się na te tematy
- mówił Morawiecki.
Ocenił, że to "strzał do własnej bramki".
- To są gole, które strzelacie społeczeństwu polskiemu. Zejdźcie z tej drogi, dbajcie o interes Polski, gdziekolwiek jesteście. Możemy się spierać we własnym gronie, spierać na wizje, jeśli będzie taka wizja z waszej strony, jeśli będzie taki program, chętnie się pospieramy na programy, ale nie szkodźcie naszym interesom za granicą
- podkreślał szef rządu, po raz kolejny kierując swe słowa do posłów opozycji.
Wyraził też pogląd, że walka w Brukseli to walka "na trudnym polu".
- To nie do końca nasze boisko, ale nie boimy się - walczymy skutecznie o interesy Polski, właśnie po to, żeby móc Polakom powiedzieć: wywalczyliśmy maksymalnie to wszystko, co się dało, albo może nawet trochę więcej - przekonywał Morawiecki. Radził opozycji, by porównała rezultat negocjacji budżetowych w UE z czasów PO, z tym, co Polska może otrzymać w najbliższej unijnej perspektywie finansowej.
Morawiecki zarzucił też niektórym samorządowcom, że "nie radzą sobie z dystrybucją środków" z tzw. tarczy antykryzysowej i prosił posłów, by kontrolowali swe samorządy w tym zakresie.
- Ciekawe jak to jest, że zwykle nie radzą sobie z tym samorządy z Platformy Obywatelskiej? - zastanawiał się Morawiecki. Dowodził, że dużo lepiej udaje się to samorządowcom z PiS.