Małżeństwo, które zniszczyło farbą drzwi biura posła Prawa i Sprawiedliwości i ministra w Kancelarii Premiera Łukasza Schreibera, uniknie kary. Sąd w Nakle nad Notecią uznał ich za winnych, ale zdecydował się odstąpić od ukarania. W rozmowie z naszym portalem minister Schreiber przyznał, że "niszczenie mienia to najgorszy pomysł wyrażania swoich emocji".
W noc sylwestrową w 2017 roku doszło do dewastacji budynku, w którym mieści się biuro poselskie Łukasza Schreibera oraz europosła Kosmy Złotowskiego z Prawa i Sprawiedliwości. Niebieską farbą pomalowano drzwi. Napisano też: „Macie krew na rękach. Piotr Szczęsny zginął przez was!".
Policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby, przedstawiono im zarzuty. W przypadku zarzutu zniesławienia parlamentarzystów, podejrzani nie przyznali się do winy, a prokuratura uznała, że ich działanie nie nosi znamion zniesławienia. Przyznali się za to do umieszczenia napisów.
Wandale uniknęli jednak kary. Uznano ich za winnych umieszczenia w miejscu publicznym, do tego nieprzeznaczonym, napisów bez zgody zarządzającego tym miejscem. Jednocześnie sąd odstąpił od wykonania kary.
- Według mnie, najważniejsze, że sprawcy dzięki policji zostali odnalezieni. To, że musieli się wytłumaczyć mam nadzieję, że podziała w jakiś sposób trzeźwiąco na tych wszystkich, którzy mają podobne pomysły. Niszczenie mienia publicznego to najgorszy pomysł wyrażania swoich emocji. Wyroku sądu nie chciałbym komentować.
- podsumował w rozmowie z portalem niezalezna.pl minister Łukasz Schreiber.
To nie pierwszy raz, gdy sąd uniewinnia osoby zakłócające spokój lub niszczące mienie z powodów politycznych. Podobne wyroki wydawane były m.in. w Warszawie czy Wrocławiu.