"Parasolki" postanowiły naradzić się przed wyborami samorządowymi i wypracować strategię działania. Podkreślały, że to "kongres przełomowy", że "czas na politykę". Wskrzeszały hasła z tzw. czarnych marszów jakby zaklęcia. Deklarowały, zapowiadały, co zrobią co zmienią, co je wkurza i co je wkurza bardziej.
Barbary Nowackiej, jak można wywnioskować, chyba lepiej nie wkurzać, bo aż strach się bać.
- Tak nas wkurzyli, że my im tę władzę odbierzemy - powiedziała Nowacka.
Panie zebrane na kongresie prężyły muskuły, a żona prezydenta Poznania, jeszcze niezbyt znana twarz wśród "parasolek" mówiła o o tym, jak PiS zabiera im kolejne prawa.
Gwiazdą Kongresu okazał się jednak rodzynek w damskim towarzystwie - poseł Borys Budka, który stwierdził, że w Poznaniu padły "dobre postulaty". Podobne już pewnie padały nie raz, a Platforma także chętnie podpisywała się pod nimi - jak dotąd, wymiernych efektów trudno szukać, szczególnie wśród słupków poparcia