We wtorek na posiedzeniu rządu zostały przyjęte trzy projekty ustaw ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka. Chodzi o ustawę o księgach wieczystych i hipotece oraz o Krajowym Rejestrze Sądowym, ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa, a także tzw. ustawę praworządnościową".
"Każda z tych ustaw jest niezwykle potrzebna i zawiera swoją ogromną wagę"
– przekonywał szef resortu sprawiedliwości na konferencji prasowej .
Najdalej idące zmiany w polskim prawie zaszłyby po wejściu w życie ustawy "praworządnościowej".
Żurek mówił o tym, iż ma ona na celu "przywrócić wiarę obywatela w to, ze za stołem sędziowskim zasiada niezawisły bezstronny sędzia". Sędziowie mają być dzieleni na trzy kategorie i część z nich ponownie będzie startować w konkursach, tym razem przed "legalną" - według obecnego rządu - KRS.
Minister zapewnił, że "wszystkie polityczne strachy", że orzeczenia wydane w sądach powszechnych "przez neo-sędziów zostaną wyrzucone do kosza", są nieprawdą. Jak wiemy, dzieje się to już teraz, na co wskazuje choćby opisana dziś przez nas sprawa dziadka-pedofila - mężczyzna, który przez rok gwałcił 6-letnią wnuczkę, uniknął kary więzienia, bo wyrok w jego sprawie wydał sędzia nieuznawany przez obecną władzę.
Konfabulacja i niebezpieczeństwo
"Ustawę praworządnościową" mocno skrytykował w rozmowie z portalem Niezalezna.pl - zaraz po jej ogłoszeniu - sędzia Łukasz Zawadzki z Sędziów RP. Wskazał, że za jej sprawą będzie miała miejsce dyskryminacja sędziów oraz dojdzie do podważenia prerogatywy prezydenta, a także gwałtu na konstytucji.
"Kierownictwo ministerstwa sprawiedliwości ewidentnie próbuje wmówić opinii publicznej, że nominacje sędziowskie po 2017 roku zostały zakwestionowane przez decyzje europejskich trybunałów - jest to konfabulacja: żadne organ europejski nie zanegował sędziowskich nominacji w Polsce"
– stwierdził.
Zwrócił też uwagę na niebezpieczeństwo idące za ustawą - "projekt zakłada powtórzenie wszystkich konkursów na stanowiska sędziowskie po 2017 roku oraz udział z mocy samego prawa w konkursie na stanowisko sędziowskie sędziów z grupy drugiej i trzeciej; już dziś otrzymuję niepokojące sygnały z kraju o prezesach sądów nominatach obecnej władzy politycznej, którzy próbują oferować pomoc takim sędziom w powtórzonym konkursie, a pomoc ta miałaby polegać na naciskach, aby w powtórzonym konkursie nie wystartował inny kandydat".
"To w oczywisty sposób wiązałoby lojalnościowo takiego sędziego z totumfackim ministra sprawiedliwości w danym sądzie"
– podkreślił.
Będzie weto?
Warto dodać, że już wcześniej szef Kancelarii Prezydenta RP Karola Nawrockiego jasno stwierdził, jakie głowa państwa będzie miała podejście do projektu. - Nie ma żadnych szans na to, aby taka ustawa – gdyby oczywiście została w tej formie przyjęta przez parlament – zyskała podpis prezydenta - oznajmił Zbigniew Bogucki.