GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

"W instytucjach UE mamy Polaków, którzy nie bronią interesów ojczyzny". Waszczykowski komentuje spór Polski z KE

- Będziemy rozmawiać ze wszystkimi krajami, nawet tymi, które jasno mówią, że nie są zainteresowane poparciem Polski w sporze z Komisją Europejską - zapowiedział minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski. Podkreślił, że w sprawie artykułu 7 wiele zależeć będzie od Bułgarii, która od stycznia obejmie prezydencję w Radzie UE.

Witold Waszczykowski
Witold Waszczykowski
fot. Arno Mikkor (EU2017EE; flickr.com/EU2017EE Estonian Presidency/CC BY 2.0

W ubiegłą środę KE zdecydowała o uruchomieniu art. 7 traktatu UE wobec Polski. Dała jednocześnie Warszawie trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji ws. praworządności. Wiceszef KE Frans Timmermans mówił wówczas, że niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości staje pod znakiem zapytania.

Waszczykowski, który w telewizji Trwam został poproszony o komentarz ws. decyzji KE podkreślił, że rząd będzie informować członków UE o stanie praworządności w Polsce.

- Będziemy rozmawiać ze wszystkimi krajami, nawet tymi, które jasno mówią, że nie są zainteresowane poparciem Polski. Jestem przekonany, że ten mechanizm nie wyjdzie dalej w następnych miesiącach. On pójdzie w tej chwili w dyskusję do Parlamentu Europejskiego, będzie okres trzech miesięcy na to, żeby Polska wyjaśniła jeszcze raz nasze racje

 – zaznaczył.

Zdaniem ministra wiele będzie zależało od Bułgarii, która w styczniu obejmie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.

- Jeśli komisarze przedstawią ten problem do tzw. Rady ds. ogólnych, która zbiera się na poziomie wiceministrów czy ministrów europejskich, tam głos współdecydujący ma prezydencja. Wiele będzie zależało, jak Bułgarzy będą chcieli procedować tę problematykę

 – mówił Waszczykowski.

Na pytanie, czy spór Polski z KE może skończyć się rozpadem UE Waszczykowski odparł, że "sam spór może nie, ale próba rozszerzania prerogatyw przez KE może doprowadzić do irytacji innych państw".

- Na naszych oczach dochodzi do Brexitu, wiemy, że w innych państwach UE są różne nieprawidłowości, które mogą być wykorzystane przez Komisję, ale to są często nieprawidłowości, które są w ten sposób rozumiane przez KE, a są specyfiką danego kraju

 – podkreślił.

Jak dodał, największą legitymację do rządzenia mają wybierani w wyborach powszechnych członkowie Rady Europejskiej i europarlamentu, a unijni komisarze są wskazywani przez rządy poszczególnych państw członkowskich.

- Jeżeli w czasie kadencji komisarza rząd, który go wskazał, traci władzę, to czy komisarz powinien w dalszym ciągu swoją funkcję sprawować? Wiemy, że nie jest prawdą, iż przechodząc do struktur biurokratycznych UE oni stają się kosmopolitami. W dalszym ciągu mają swoje ojczyzny, mają interesy państw, z których się wywodzą i bardzo często państwa, zwłaszcza te duże, wywierają wpływ na urzędników w strukturach UE, żeby realizowały ich polityki narodowe, a nie tzw. politykę wspólnotową

– powiedział szef MSZ.

Na uwagę prowadzącego, że podczas głosowania nad sprawą Polski komisarz Elżbieta Bieńkowska nie sprzeciwiła się uruchomieniu art. 7 traktatu UE wobec Polski, Waszczykowski powiedział, że Bieńkowska "nie próbowała także niczego wyjaśniać".

- Przecież jest zapoznana z całą sytuacją kraju, powinna zająć przynajmniej neutralne stanowisko, próbować wpływać na komisarzy, namówić ich, aby przyjechali do Polski i zapoznali się z sytuacją

 – stwierdził.

W ocenie ministra, skrajnym przykładem polityka, który "nie tylko nie próbuje zachować neutralnego stanowiska, ale wręcz namawia do karania Polski" jest Donald Tusk.

- Mamy sytuację dość kłopotliwą, że w instytucjach UE mamy Polaków, którzy jednak nie bronią interesów ojczyzny

 – podsumował.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Witold Waszczykowski #Art. 7 #Komisja Europejska #Unia Europejska

redakcja