Podczas konferencji prasowej w Pradze prezydent Andrzej Duda poinformował, że zarysowane zostało wstępne porozumienie w sprawie budżetu UE i mechanizmu warunkowości. Swoje weto w tej sprawie wcześniej zapowiedzieli premierzy Polski i Węgier. Portal Niezalezna.pl dotarł do nieoficjalnych informacji dotyczących uzasadnienia rządu ws. dojścia do kompromisu budżetowego.
Rzecznik rządu Piotr Müller poinformował w środę, że negocjacje budżetowe cały czas trwają. Podkreślił, że Polska i Węgry wypracowały wspólne ramy negocjacyjne, ale na ten moment nie ma jeszcze porozumienia w ramach UE.
Premier Mateusz Morawiecki udał się dziś do Brukseli na posiedzenie Rady Europejskiej, podczas którego unijni liderzy podejmą próbę znalezienia kompromisu w sprawie wieloletniego budżetu na lata 2021-2027.
W środę podczas spotkania ambasadorów państw UE została przedstawiona propozycja kompromisu, wypracowana podczas konsultacji w Warszawie, Berlinie, Budapeszcie i Brukseli. W jednym z punktów tej propozycji zawarto stwierdzenie, że "samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego, nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu".
Portal Niezalezna.pl dotarł do nieoficjalnych informacji dotyczących uzasadnienia rządu ws. dojścia do kompromisu budżetowego.
Z uzasadnienia wynika, że konkluzje Rady Europejskiej wyznaczają granice dla innych instytucji. A to oznacza, że rozporządzenia i inne akty prawne mogą być stosowane tylko w taki sposób, jak to wynika z interpretacji przyjętej w konkluzjach.
Polski rząd walczy o to, żeby z porozumienia wykluczono określone działania - np. zawieszanie budżetu dla państw, którym zarzuca się ogólne problemy z praworządnością.
Jak czytamy w uzasadnieniu, system polityczny w UE jest tak skonstruowany, że żadna inna instytucja nie może wyjść poza konkluzje albo działać wbrew nim. Jest to tym ważniejsze, że aktualne rozporządzenie ws. warunkowości może być w każdej chwili zmienione, zgodnie ze zwykłą procedurą ustawodawczą – a więc większością kwalifikowaną.
Z treści uzasadnienia wynika, że oznacza to, iż nawet gdyby dziś rozporządzenie ws. warunkowości zostało wycofane, za kilka miesięcy Rada Unii Europejskiej i Parlament mogłyby powrócić do niekorzystnych zapisów – a nawet je zaostrzyć.
Wówczas Polska nie miałaby prawa weta, ani żadnych narzędzi, by zablokować niekorzystne zmiany.
"Dzięki wywalczonym przez Polskę twardym zapisom w projekcie konkluzji jest już jasne, że system warunkowości odnosić się będzie wyłącznie do sytuacji, które wywierają negatywny wpływ na budżet UE – tj. realnych i konkretnych nadużyć finansowych lub korupcji"
- podkreślono.
Ponadto polski rząd do projektu konkluzji wprowadził zapis, że „samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawnego, nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu". Ma być to ochrona przed nadużyciem tego instrumentu.
Co więcej, Komisja Europejska będzie zobowiązana do tego, aby przyjąć wytyczne zgodne z konkluzjami Rady Europejskiej – wytyczne te zostaną zapisane w protokole Rady Unii Europejskiej i będą już dla Komisji bezpośrednim zobowiązaniem prawnym.
Jak podkreślono, Komisja jest jedynym organem, który może wszcząć procedurę opisaną w rozporządzeniu i będzie mogła to zrobić tylko w sposób opisany w konkluzjach.
Warto podkreślić, że Polska zachowuje prawo weta – poprzez ratyfikację w Sejmie tzw. decyzji o zasobach własnych. Ta ratyfikacja nastąpi dopiero wtedy, gdy wytyczne Komisji będą przyjęte w sposób wiążący i zgodny z konkluzjami. Jeżeli takie wytyczne nie zostaną przyjęte lub jeśli ustalenia z konkluzji zostaną złamane, Polska będzie mogła odmówić ratyfikacji
- czytamy dalej w uzasadnieniu.