Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Do Polski popłyną unijne środki? Andruszkiewicz w Republice: „Nie będziemy prosić o KPO za wszelką cenę”

"Myślę, że jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nawet jeśli tych środków nie otrzymamy, to polski budżet jest w tak dobrej kondycji, że nic złego się nie stanie. Wbrew temu, co mówi opozycja - poradzilibyśmy sobie i bez nich" - ocenił sekretarz stanu w KRRM Adam Andruszkiewicz na antenie Telewizji Republika. Minister skomentował w ten sposób nieustanną batalię o unijne środki w ramach KPO na linii Warszawa-Bruksela.

Telewizja Republika/printscreen

Redaktor Katarzyna Gójska przytoczyła ostatnią wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który o stosunkach polsko-unijnych powiedział "dosyć tego dobrego". Zapytała, jak należy to rozumieć.

"Myślę, że ciężko byłoby te słowa rozumieć jako słowa krytyki naszego rządu. Prezes jest kreatorem naszej polityki. Wydaje mi się, że jest to po prostu nakreślenie kolejnego kierunku. Do tej pory Polska dosyć delikatnie obchodziła się z Brukselą. Dzielnie znosiliśmy poniżenia, czy ataki słowne, co do braku demokracji w Polsce. Można wymienić tu również taką ingerencję polityków unijnych w polską politykę. Przykładem są chociażby marzenia Ursuli von der Leyen o Donaldzie Tusku w roli premiera"

- przyznał Andruszkiewicz.

"Bruksela nie dotrzymuje umów, jakie zawarła z polskim rządem. Efektów rozmów, ustaleń nie ma"

- dodał.

"Być może cierpliwe znoszenie pewnych działań podejmowany przez rożnych unijnych urzędników było błędną strategią. Może od początku nie trzeba było tego znosić, a konsekwentnie stawiać czoła kolejnym żądaniom UE" - dopytała prowadząca. 

"Polska jest zawsze przedstawiana w mediach sprzyjających opozycji jako kraj, który najbardziej stawia się unijnym urzędnikom. My na pewno nieraz prowadziliśmy twardszą politykę niż pozostałe kraje członkowskie, ale pewnie dałoby się jeszcze twardziej"

- mówił minister.

"Mimo wszystko, weto nie zostało zastosowane" - wtrąciła red. Gójska.

"Ale jeszcze może być. Widzimy, że Bruksela niekoniecznie odrobiła lekcje, co do pomocy. A może jest to po prostu celowa polityka, która ma na celu obalenie rządu Prawa i Sprawiedliwości. Mówienie wprost, że to Donald Tusk powinien być premierem jest niczym innym jak stawianie na opozycję. A chodzi tu tylko o to, żeby mieć kogoś, kim można sterować w polskiej polityce"

- ocenił Adam Andruszkiewicz. 

Katarzyna Gójska przytoczyła wypowiedź europosłanki PiS Elżbiety Rafalskiej z naszego dzisiejszego wywiadu z polityk, w którym padło stwierdzenie, że środki z KPO zostaną wypłacone Polsce na przełomie grudnia/stycznia. Zapytała ministra, czy możemy patrzeć realnie na te ramy czasowe, czy jednak wypowiedź lidera PiS była jasna i klarowna - "to już koniec". 

"Myślę, ze brukselscy urzędnicy wiedzą, ze głos Kaczyńskiego jest głosem w polskiej polityce ostatecznym. Oni to mogli odebrać jako ostatnie ostrzeżenie. Moim zdaniem prezes Kaczyński dał jasno sygnał, że na więcej się nie zgodzimy, dajemy ostatnią szansę. Wydaje mi się, że KE postąpi mądrze i się zreflektuje. Jako Polska wypełniamy wszystko, pomagamy Ukrainie, choć nie jesteśmy państwem tak zamożnym jak np. Niemcy, które okazały tej pomocy i wsparcia dużo mniej"

- mówił sekretarz stanu w KPRM.

Inni migranci? Tak! Z Ukrainy? Nie!

Redaktor przypomniała również politykę byłej kanclerz Niemiec - Angeli Merkel, która za swoich rządów zapraszała migrantów i wtedy reakcja była inna. Jak zaznaczyła, jeśli chodzi o Ukrainę, która walczy z Rosją, to Ukraińcy, będący prawdziwymi uchodźcami są traktowani przez UE jako uchodźcy gorszej kategorii.

"Nie ma przypadku w tym, że Ukraincy w największej ilości zostali po prostu w Polsce. Polskie państwo systemowo podeszło do tej kwestii. Niemcy czy inne kraje Zachodu nie wprowadziły tak szybkich rozwiązań, nie okazały tak dużego wsparcia"

- ocenił.

"Polityka międzynarodowa jest pewną grą i my tej karty będziemy w niej używać. Ciężko Niemcom będzie przemówić, że nie doceniają polskich działań, a oni też nie powiedzą wprost, że chcą, aby Ukraina przegrała. Gdyby nie Polska czy USA, Ukrainie byłoby dużo ciężej przeciwstawić się dziś Rosji"

- mówił dalej.

Prowadząca program zapytała również o to, co zastanawia dziś wielu Polaków. Czy jeśli nie otrzymamy środków z KPO, będziemy musieli spłacać pewnego rodzaju odsetki - właśnie na tę pożyczkę.

"Myślę, że nie ma szans, żebyśmy się zgadzali na tego typu perspektywy, że nie dostaniemy pieniędzy, a będziemy musieli to spłacać. Myślę, że będzie to element nowej polityki, o czym mówił właśnie prezes Kaczyński. Byłoby również krytykowane przez społeczeństwa i jest to w zupełności zrozumiałe. Uważam, że jesteśmy w o tyle komfortowej sytuacji, że nawet jeśli tych środków nie otrzymamy, to polski budżet jest w tak dobrej pozycji, że nic złego się nie stanie. Wbrew temu, co mówi opozycja - poradzilibyśmy sobie i bez nich. Jeśli ich nie otrzymamy, będziemy szukać tych pieniędzy gdzie indziej. Nie ma opcji, że będziemy prosić o te pieniądze za wszelka cenę"

- podsumował Adam Andruszkiewicz.

Cała rozmowa w oknie poniżej. Polecamy! 

 

 



Źródło: niezależna.pl, Telewizja Republika

#KPO #"W punkt" #Katarzyna Gójska #Adam Andruszkiewicz #Elżbieta Rafalska #Prawo i Sprawiedliwość

Anna Zyzek