Dziś ulicami Warszawy w Biało-Czerwonym Marszu przeszło ponad 250 tysięcy Polaków chcących w ten sposób uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości. Policja poinformowała, że marsz przeszedł spokojnie. Głos postanowił zabrać teraz warszawski ratusz, którego szefowa - prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz - przez ostatnie kilka dni usiłowała zablokować dzisiejszy przemarsz przez miasto.
Z udziałem prezydenta i premiera przeszedł dziś ulicami Warszawy Biało-Czerwony Marsz "Dla Ciebie Polsko" zorganizowany z okazji 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Policja szacuje, że uczestniczyło w nim 250 tys. osób i jego przebieg był spokojny.
Swoją opinię w sprawie Biało-Czerwonego Marszu postanowił wydać też warszawski ratusz.
- Były problemy organizacyjne, szczególnie w pierwszej fazie marszu, kiedy próbowano grupować jego uczestników. Problemem była także pirotechnika, która zgodnie z ustawą o zgromadzeniach jest nielegalna i stanowi niebezpieczeństwo
- powiedział Bartosz Milczarczyk, rzecznik ratusza.
Jak dodał, marsz był organizowany przez MON pod patronatem prezydenta, dlatego ratusz nie miał kompetencji, by go rozwiązać.
- Miasto nie ma kompetencji, by przerywać uroczystości państwowe, mimo tego, że był duży problem z pirotechniką i znakami nawiązującymi do ideologii zakazanej przez prawo
- stwierdził rzecznik stołecznego ratusza.
A więc - wynika z tego - gdyby Gronkiewicz-Waltz mogła, to by Marsz rozwiązała...
Przez ostatnie kilka dni prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz usiłowała zablokować organizację Marszu Niepodległości, ale sądy konsekwentnie uchylały jej zakazy powołując się na wolność zgromadzeń.
Walka HGW z Marszem Niepodległości stanęła też u podstaw stworzenia idei wspólnego marszu, który jest owocem porozumienia strony rządowej ze Stowarzyszeniem Marsz Niepodległości.