Dzisiejsza uchwała Izby Pracy Sądu Najwyższego ws. esbeckich emerytur, szczególnie ucieszyła polityków Lewicy. Nie może być tak, że w państwie polskim stosuje się odpowiedzialność zbiorową - zgodnie ocenili posłowie lewicy Rozenek, Szczepański i Czarzasty. Przypomnijmy, że w składzie orzekającym znalazł się m.in. sędzia Józef Iwulski, który w latach 70. służył w Wojskowej Służbie Wewnętrznej.
Izba Pracy Sądu Najwyższego orzekła w dzisiejszej uchwale, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka.
W uzasadnieniu sędzia sprawozdawca Bohdan Bieniek podkreślił, że przed sądem staje zawsze "konkretny człowiek". - My nie możemy działać jak to państwo totalitarne, które nie przestrzegało żadnych reguł, żadnych praw jednostki do rzetelnego i sprawiedliwszego procesu. Stalibyśmy się wówczas niczym innym, jak tym samym systemem, który krytykujemy - mówił.
Uchwałę SN poseł Lewicy Andrzej Rozenek określił jako "przywrócenie elementarnych zasad praworządności państwa polskiego".
- Nie może być tak, że w państwie polskim stosuje się odpowiedzialność zbiorową. Nie może być tak, że jedną ustawą wrzuca się do jednego worka kilkadziesiąt tysięcy ludzi nazywając ich oprawcami i wmawiając społeczeństwu, że to oni są winni prześladowaniom, które miały miejsce w poprzednim systemie
- przekonywał.
Uchwała po myśli Lewicy sprawiła, że poseł Rozenek określił Sąd Najwyższy "prawdziwym sądem".
Przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji Wiesław Szczepański (Lewica) przypomniał na konferencji, że jego ugrupowanie złożyło projekt ustawy przywracający emerytury służbom mundurowym.
Jak przekazał Szczepański, w czwartek zleci ekspertyzę, w której poprosi o dokonanie analizy polegającej na porównaniu polskich rozwiązań prawnych pozbawienia praw nabytych byłych funkcjonariuszy służb komunistycznych za okres sprzed 1990 roku z analogicznymi rozwiązaniami innych państw postkomunistycznych, a także o możliwość zaskarżenia orzeczeń sądowych do Trybunału w Strasburgu (zarówno orzeczeń sądów powszechnych, jak i Trybunału Konstytucyjnego).
W ocenie wicemarszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego trwający tydzień może się okazać zwrotny dla polskiej demokracji.
- Zostali jeszcze uczciwi sędziowie, zostali jeszcze uczciwi ludzie, którzy decydują o przyszłości Polek i Polaków
- mówił. - Sąd Administracyjny (WSA w Warszawie -red.) uznał, że pan premier (Mateusz) Morawiecki złamał prawo, zarządzając wybory prezydenckie, bo złamał - dodał.
- Dziś następny sąd powiedział PiS-owi, że nie będzie obciążania całych grup odpowiedzialnością zbiorową, bo jest to w państwie demokratycznym skandaliczne - mówił Czarzasty.
W uchwale SN przesądził, że powinno dokonywać się oceny indywidualnych czynów poszczególnych funkcjonariuszy przy sprawach o obniżenie ich emerytur. "SN uważa, że trzeba wreszcie rozstrzygnąć te wątpliwości, bo sprawa tej ustawy i jej stosowania toczy się już kilka ładnych lat i brak jest jakichś jednoznacznych wytycznych, w jakim kierunku rozumieć te przepisy i jak je stosować" - powiedział w uzasadnieniu uchwały siedmiu sędziów SN prezes Izby Pracy sędzia Józef Iwulski.
Zgodnie z tzw. ustawą dezubekizacyjną, czyli nowelizacją przepisów o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji i innych służb, która zaczęła obowiązywać w październiku 2017 r., emerytury i renty byłych funkcjonariuszy aparatu bezpieczeństwa PRL nie mogą być wyższe od średniego świadczenia wypłacanego przez ZUS: emerytura - 2,1 tys. zł (brutto), renta - 1,5 tys. zł, renta rodzinna - 1,7 tys. zł. Na mocy tych przepisów obniżono emerytury i renty za okres "służby na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. (w połowie 1990 r. powstał UOP). W konsekwencji obniżono renty i emerytury prawie 39 tys. byłym funkcjonariuszom aparatu bezpieczeństwa PRL.