Wiceminister sportu Anna Krupka była gościem programu "W Punkt" Katarzyny Gójskiej na antenie Telewizji Republika. Tematem rozmowy było żenujące zachowanie, jakiego dopuścił się wobec niej jeden z kandydatów Konfederacji podczas niedawnej debaty w Kielcach. "Pasuje do nich określenie, że zachowali się raczej jak chłopcy" - mówi Krupka, nazywając ich również "damskimi bokserami politycznymi".
Kilka dni temu w Kielcach odbyła się debata kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Gdy głos zabrała wiceminister sportu Anna Krupka, za jej plecami stanął kandydat Konfederacji Konrad Berkowicz i przyłożył do jej głowy... jarmułkę.
"Panowie szykowali się na zaatakowanie pana posła Tarczyńskiego, co zresztą sami przyznali. Pan Tarczyński nie przyszedł na tę debatę, więc w zastępstwie zostałam zaatakowana ja przez tych dwóch panów z Konfederacji, przez dwóch damskich bokserów politycznych, którzy przygotowali spektakl oparty na nieprawdziwych założeniach"
- powiedziała Anna Krupka w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską w Telewizji Republika.
Konfederacja często atakuje Prawo i Sprawiedliwość, szczególnie w kontekście tzw. ustawy 447.
"Nie mamy żadnych roszczeń z tytułu tych regulacji 447, natomiast panowie lecieli fake newsem, wciskali ludziom ciemnotę. Są środowiska, które chcą ugrać coś na rzekomym antypolonizmie w Izraelu i rzekomym antsemityzmie w Polsce. To karygodne"
- dodaje Krupka.
Kandydatka PiS do europarlamentu została zaatakowana tylko dlatego, że zwróciła uwagę na prorosyjskie wypowiedzi Janusza Korwin-Mikkego. Anna Krupka przyznaje, że ich zachowanie było "żenujące".
"To są osoby, które powołują się na konserwatywne wartości, a zostałam w sposób agresywnie zaatakowana. Pasuje do nich określenie, że zachowali się raczej jak chłopcy"
- mówi.
Czy działacze Konfederacji przeprosili za swoje postępowanie? Okazuje się, że słowo "przepraszam" nie padło.
"Żadnej reakcji nie było, nic takiego nie zostało powiedziane"
- podkreśla kandydatka PiS.
Redaktor Katarzyna Gójska zapytała również, jak to możliwe, że Konfederacja odnosi się do konserwatyzmu, a jej działacze pojawiają się w rosyjskich mediach, takich jak Sputnik - tuba propagandowa Kremla.
"To pokazuje ich absolutną niewiarygodność i niespójność w tym co mówią, w ich opiniach. Pokazuje, że oszukują swoich wyborców, bo na potrzeby przypodobania się elektoratowi patriotycznemu, mieszkańcom ziemi świętokrzyskiej, rzeczywiście składają kwiaty w miejscach, gdzie straceni byli żołnierze wyklęci, a z drugiej strony udzielają wywiadów Sputnikowi i wykazują bardzo prorosyjskie emocje"
- zaznacza Krupka.
"Kto stoi za tego typu ugrupowaniami, jak Konfederacja? Skoro mamy do czynienia z tak wielkim rozejściem się zapowiedzi dotyczących patriotyzmu, a z drugiej strony obserwujemy dążenia prorosyjskie. W czyim interesie oni tak naprawdę działają?"
- zadaje pytanie.