Próbujemy wyciągnąć samochód na brzeg. Schodzący pod wodę nurek stwierdził, że samochód leży na dachu. Niestety widoczność jest słaba, praktycznie zerowa. Nie wiemy, jaki to jest samochód i nie wiemy, czy w środku znajdują się jakiekolwiek osoby poszkodowane – poinformował w rozmowie z RMF FM kapitan straży Marcin Lachnik.
Reklama
Przy brzegu rzeki wciąż pracuje kilkanaście zastępów straży pożarnej.
Są bardzo trudne warunki. Nurek, który schodził pod wodę mówił, że nawet nie jest w stanie zobaczyć głębokości, na jakiej się znajduje. Nie widzi komputera, który znajduje się na jego ręce. Na pewno ta akcja będzie trwała kilka godzin – dodał Lachnik.
W sprawie zaginięcia nastolatek policja rozważa dwie hipotezy: nieszczęśliwy wypadek albo ucieczkę z domu. Nastolatki miały spotkać się z dwoma kolegami i iść z nimi na pizzę. Do tej pory nie ma z nimi kontaktu.