Gdyńska policja bada przyczynę wypadku, do którego doszło w niedzielę podczas skoku na bungee działającym w parku w centrum miasta. Mężczyzna spadł na poduszkę powietrzną. Trafił do szpitala z urazami kręgosłupa szyjnego i barku oraz obrażeniami wewnętrznymi.
Jak poinformował dziś asp. szt. Jarosław Biały pełniący obowiązki oficera prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdyni, wypadek miał miejsce w niedzielę około godz. 18 w Parku Rady Europy, gdzie od jakiegoś czasu stoi wysoki na około 90 metrów dźwig, z którego chętni mogą skoczyć na bungee.
Biały wyjaśnił, że gdyńscy policjanci zostali poinformowani, iż w czasie skoku, korzystający z tej atrakcji mężczyzna, spadł na – rozłożoną na ziemi, poduszkę powietrzną, odbił się od niej, po czym zsunął się z niej na ziemię. Biały poinformował, że do upadku doszło w momencie, gdy mężczyzna miał do przebycia mniej więcej jedną trzecią odległości dzielącej go od ziemi.
Po upadku mężczyzna był przytomny.
- Trafił do szpitala, w którym nadal przebywa. Doznał m.in. urazu kręgosłupa szyjnego, barku a także śledziony
– powiedział Biały.
Dodał, że policjanci, którzy w niedzielę udali się na miejsce zdarzenia, przesłuchali zarówno świadków wypadku, jak i pracowników firmy organizującej skoki. Wyjaśnił, że funkcjonariusze zabezpieczyli też linę, uprzęż i inne elementy użyte w czasie skoku. Mają one zostać przekazane biegłym, którzy spróbują określić, jak doszło do wypadku, w tym czy doszło do zerwania liny czy też zawiódł inny element oprzyrządowania.
Biały zaznaczył, że postępowanie w tej sprawie prowadzone jest pod kątem art. 160 Kodeksu Karnego dotyczącego narażenia człowieka na utratę życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Od niedzielnego wieczora bungee w Parku Rady Europy nie działa: o zawieszeniu działalności zdecydowała firma oferująca dotąd tę atrakcję.