Włosi niektóre dobre cechy mają podobne do Polaków – lubią śpiewać, dobrze zjeść, a ci z Południa jeszcze w dodatku są emocjonalni, szybko improwizują i łatwo dają się ponieść falom emocji. Niestety mają też z nami wspólne złe cechy, m.in. skłonność do kombinatorstwa.
W trakcie wojny, we wrześniu 1943 roku, w Neapolu ogłoszono zakaz wypływania łodzi na połów ryb, więc mieszkańcy miasta zaczęli robić tratwy z drzwi, a gdy na morzu złapał ich aliancki patrol, tłumaczyli, że przecież w zakazie urzędowym nie było ani słowa o tratwach.
Podobnie cwaniackie numery wyczyniają w czasie trwania pandemii. Gdy rząd na jesieni ogłosił, że restauracje, bary i inne punkty gastronomiczne należy zamknąć najpóźniej o 24:00, zaraz znalazł się właściciel knajpy, który zaczął ją grzecznie zamykać o 24:00, punktualne co do minuty, by piętnaście minut później, o godz. 00:15, z powrotem ją otworzyć.
W Polsce zakazy są omijane na szereg podobnych sposobów – hotele przy wyciągach narciarskich nagle zostały oblężone przez gości przyjeżdżających „służbowo”, a teraz, gdy są otwarte jedynie dla polityków i dziennikarzy, okaże się, że lawinowo przyrośnie liczba osób parających się w Polsce dziennikarstwem.
Tak samo „cwaniackie”, niestety, wydaje się szybkie szczepienie się „gwiazd świata kultury” poza kolejką. Niby po to, by „promować akcję szczepień”.
Polak, jeśli chodzi o kolejkę, zawsze sobie radził i wyrobił odpowiednie instynktowne zachowania – „Panie, ja tu stałem tylko w toalecie byłem”, „Puśćcie tę kobitę, w ciąży jest, była znaczy się parę lat temu, ale nie szkodzi”, „Jestem honorowym krwiodawcą i filatelistą odznaczonym Krzyżem Wielkiego Klasera”, „Jako znany aktor zobowiązuje się, że nie wezmę żadnego honorarium za tę akcję promocyjną i zadowolę się szczepionką w podwójnej dawce dla siebie i rodziny. Robię to tylko dla kraju i obywateli. Nie dziękujcie. To mój obowiązek. Każdy by tak zrobił na moi miejscu”. Z tym ostatnim zdaniem to jednak, mam nadzieję, jest inaczej. Nie każdy. I w to wierzę.