Waldemar Żurek nie prowadzi już rozpraw w procesie, jaki twórcom podręcznika „Historia i teraźniejszość” (HiT) wytoczyli rodzice dziecka poczętego metodą in vitro. W tej sprawie zastąpiła go sędzia Magdalena Sojka. Kolejna rozprawa ma się odbyć 20 maja, a proces budzi sporo emocji.
W listopadzie 2023 r. o wyłączenie Żurka ze sprawy wnioskowała do sądu obrona pozwanego autora podręcznika prof. Wojciecha Roszkowskiego. Sędzia Żurek był przychylny temu wnioskowi. Pełnomocnik pozwanego Artur Wdowczyk argumentował taką konieczność tym, że prowadził już sprawę przeciwko Żurkowi i ją wygrał. Według Wdowczyka wpłynąć by to mogło na niezawisłość i bezstronność sędziego Żurka w tym procesie.
Wcześniej, w 2022 r., obrona również, ale bezskutecznie, wnioskowała o wyłączenie sędziego Żurka ze sprawy. Wówczas jako argument wskazywała poglądy polityczne sędziego i jego udział w protestach przeciwko reformie sądownictwa. Nie podała jednak argumentu o tym, że sędzia przegrał sprawę prowadzoną przez Wdowczyka.
Proces, jaki od listopada 2023 r. toczy się przed krakowskim sądem, wytoczyła autorowi podręcznika do przedmiotu historia i teraźniejszość, a także wydawnictwu Biały Kruk, rodzina Mieszczankowskich, która doczekała się dziecka poczętego metodą in vitro.
Mieszczankowscy uważają, że ich dobra osobiste naruszył fragment podręcznika mówiący o metodzie in vitro: "Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju produkcję? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej".
Zdaniem Kamila Mieszczankowskiego, fragment tekstu zawiera "haniebne zdanie", które – jak ocenił – sugeruje, że dzieci poczęte dzięki in vitro nie są kochane. Według powoda, fragment książki "stygmatyzuje miliony dzieci urodzonych i chcianych". Wydawnictwo usunęło z podręcznika fragment będący przedmiotem sporu.
Na pierwszej rozprawie pełnomocnik pozwanego przekonywał, że pozew jest bezpodstawny, bo w przywoływanym fragmencie książki nie pada określenie in vitro, nie pada też nazwisko powodów. "To proces o coś, czego ktoś nie napisał" – dowodził adwokat.
Mieszczankowscy domagają się publicznych przeprosin w portalach Onet i Niezależna.pl, bo – jak ocenili – portale te mają szeroką grupę odbiorców o przeciwnych poglądach. Chcą też 10 tys. zł zadośćuczynienia od autora podręcznika i 30 tys. zł od wydawnictwa – na rzecz stowarzyszenia Nasz Bocian.