Feministka Katarina Barley, która pełni w niemieckim rządzie funkcję ministra sprawiedliwości rozumie sprawiedliwość dziejową w dość specyficzny sposób. Na oficjalnym profilu na Twitterze niemieckie ministerstwo sprawiedliwości zamieściło wypowiedź socjaldemokratycznej minister na temat zakończenia drugiej wojny światowej. Według niej 8 maja to przede wszystkim Niemcy zostali wyzwoleni.
Minęło zaledwie dwa dni od skandalu wywołanego wywołanego przez wiceprezydenta Gdańska Piotra Grzelaka, który sugerował, że odpowiedzialność za wybuch II wojny światowej spoczywa nie tylko na Niemcach, ale także na Polakach, a już doszło do kolejnego skandalu.
Niemiecka minister sprawiedliwości oświadczyła, że "8 maja to przede wszystkim Niemcy zostali wyzwoleni", od kogo i czego nie wspomniała, ale należy przypuszczać, że od nazistów.
"Nie tylko dla nas, Niemców, jest to dzień wyzwolenia" - brzmi wypowiedź Barley zamieszczona na Twitterze przez jej resort z okazji 74. rocznicy zakończenia drugiej wojny światowej. "Przypomina nam, że powinniśmy robić wszystko, żeby utrzymać pokój" - czytamy w dalszej części wpisu.
8. Mai 1945: Der Zweite Weltkrieg ist zu Ende - und mit ihm das menschenverachtende Regime des Nationalsozialismus. "Nicht nur für uns Deutsche ist dieser Tag ein Tag der Befreiung. Er mahnt uns, alles zu tun, um den Frieden zu bewahren", so BM @katarinabarley #TagderBefreiung pic.twitter.com/nkhlU8vWxl
— BM der Justiz und für Verbraucherschutz (@BMJV_Bund) 8 maja 2019
Dziennik "Bild" zareagował oburzeniem na wypowiedź socjaldemokratycznej minister, która jest jednocześnie czołową kandydatką swojej partii w wyborach europejskich.
"Barley się skompromitowała" - napisał tabloid. Przypomniał, że 8 maja 1945 roku III Rzesza skapitulowała przed wojskami alianckimi, a rozpętana przez Niemcy i trwająca prawie sześć lat wojna kosztowała życie 60 mln osób.
Niemiecka minister sprawiedliwości jest znana z niefortunnych wystąpień. W połowie kwietnia przyjęła zaproszenie do prokremlowskiej telewizji RT Deutsch i oświadczyła, że Rosja zawsze była dla Niemiec bliskim partnerem i nim pozostanie. Natomiast wrogami Europy są według Barley ci, "którzy chcą powrotu do państw narodowych i nie chcą współpracy, jaka dotychczas miała miejsce, stawiają narodowe egoizmy na pierwszym miejscu, a także ci, którzy próbują Europę podzielić".
Kwestia relatywizacji winy Niemiec za II wojnę światową jest zjawiskiem znacznie szerszym i poważniejszym niż tweety minister sprawiedliwości. Jak wielokrotnie zauważał nieżyjący już badacz i znawca niemieckiej polityki historycznej z Instytutu Zachodniego w Poznaniu prof. Zbigniew Mazur, możemy w tej dziedzinie nad Renem wskazać dwie podstawowe narracje: dyskurs ofiar i dyskurs odciążenia.
Dyskurs ofiar przedstawia Niemców jako pierwsze ofiary Hitlera i nazistów, szaleńców, którzy przejęli władzę, doprowadzili do wybuchu wojny i są odpowiedzialni za cały ogrom zbrodni z lat 1939-1945 - wskazywał Mazur. Niemcy niejednokrotnie idą w tej narracji dalej, mówiąc, że sami też byli ofiarami aliantów, np. w trakcie nalotów na Drezno. W tej opowieści "martyrologicznej" sięgają aż po rok 1989, przedstawiając się jako ofiary podziału Niemiec z czasów zimnej wojny.
Dyskurs odciążenia zaś to w pierwszej kolejności przyznanie się do winy oraz wzięcie odpowiedzialności za rozpętanie wojny i jej tragiczny przebieg. Mazur podkreślał jednak, że odciążenie polega na stwierdzeniu, że inni również ponoszą część winy, zgodnie z przekonaniem, że Niemcy może i zaczęli wojnę, ale pozostali im w jej trakcie wtórowali. W tym dyskursie zawarte jest przekonanie, że wymordowanie europejskich Żydów nie byłoby możliwe, gdyby nie kolaboracja innych narodów. Tym samym wciąga się je do "wspólnoty sprawców", a z siebie ściąga odium wyjątkowości z powodu popełnionych zbrodni.