Dosłownie na końcówce kampanii wyborczej portal Onet opublikował materiał dotyczący kandydata na prezydenta RP Karola Nawrockiego, w którym poinformowano, że jest on właścicielem dwóch lokali mieszkalnych.
W artykule zasugerowano również, że jedno z mieszkań – kawalerka o powierzchni 28 m² – zostało nabyte w niejasnych okolicznościach. W odpowiedzi na te doniesienia prezes Instytutu Pamięci Narodowej szczegółowo opisał swoją znajomość z Jerzym Żywickim, od którego pozyskał wspomniany lokal. Sztab wyborczy Nawrockiego zaprezentował publicznie zarówno testament Żywickiego, jak i akt notarialny dokumentujący transakcję.
Ba, Karol Nawrocki przekazał publicznie, że mieszkanie zostanie przeznaczone na cele charytatywne. To jednak nie zamknęło ust wściekłej koalicji 13 grudnia - oraz mediów jej sprzyjających. Ataki nie ustają. Przedstawiciele koalicji 13 grudnia, chociażby Szymon Hołownia poruszył temat również wczoraj - podczas debaty prezydenckiej konserwatywnych mediów.
"Niech Pan we mnie nie wątpi. Bardzo proszę..."
Krzysztof Stanowski, który również uczestniczył we wczorajszej debacie, podzielił się w mediach społecznościowych historią, która miała miejsce wczoraj - po zakończeniu wydarzenia. "Powiem wam, że dla mnie te wybory to także kolekcjonowanie w głowie pewnych scenek. Jedną z nich zapamiętam na długo" - rozpoczyna wpis od tych słów.
Wychodzę wczoraj z debaty, wszyscy kandydaci mają swoich fanów, którzy krzyczą „Szymon”, „Karol”, „Grzegorz” i tak dalej. Ja sobie robię szybki zwrot i po 20 sekundach jestem w samochodzie. Żeby wyjechać, muszę przez ten tłum się jakoś przebić. Powolutku, powolutku przeciskam się między krzyczącymi ludźmi. Nagle ktoś puka w szybę od strony pasażera. Karol Nawrocki.
– czytamy dalej.
Stanowski pisze, że żartobliwie zapytał o to, czy "podrzucić" kandydata obywatelskiego. Na co Nawrocki miał odpowiedzieć: "może dobry pomysł z tą konferencją".
"Wokół wydzierający się wyborcy, fotoreporterzy, ochroniarze, ludzie z megafonami. I nagle tego całego zgiełku jakby nie słychać. - Ale niech mi pan powie… Pan we mnie zwątpił, prawda? - No, trochę zwątpiłem, przyznaję. - Mam wielką prośbę, niech pan się zastanowi, czy w 2021 roku podpisałbym taki dokument, gdybym był czyścicielem kamienic. Czy tak działają czyściciele kamienic. Niech pan we mnie nie wątpi. Bardzo proszę"
– pisze Krzysztof Stanowski, relacjonując przebieg rozmowy z szefem IPN.
"Ta scena mnie poruszyła"
Dziennikarz pisze wprost: "zapamiętam to dlatego, że mnie ta scena poruszyła". Dalej wskazuje, co wyczytał z oczu Karola Nawrockiego.
Nie było w oczach Nawrockiego żadnej buty, żadnej arogancji, żadnej pretensji, nie było ucieczki do swojego samochodu. Był tylko taki - wydawało mi się w tamtym momencie, że szczery - smutek, że w oczach drugiej osoby stracił twarz. I podjął, chociaż nie musiał, próbę. Było to niewymuszone i przez to ujmujące. Bez podstawionych mikrofonów, mimo tłumów wokół to jednak bez świadków. Bez nadęcia i aktorstwa, typowego w debacie. Taki ludzki moment w polityce.
– konkluduje.
Powiem wam, że dla mnie te wybory to także kolekcjonowanie w głowie pewnych scenek. Jedną z nich zapamiętam na długo.
— Krzysztof Stanowski (@K_Stanowski) May 10, 2025
Wychodzę wczoraj z debaty, wszyscy kandydaci mają swoich fanów, którzy krzyczą „Szymon”, „Karol”, „Grzegorz” i tak dalej. Ja sobie robię szybki zwrot i po 20…