W centrum Warszawy, przed Pałacem Kultury i Nauki, podpalił się mężczyzna; został przewieziony do szpitala, na razie jego stan nie jest znany. Jak wynika z ulotek, które przy nim znaleziono, akt samospalenia miał być protestem przeciwko Prawu i Sprawiedliwości. Tak się akurat składa, że dziś mija siódma rocznica zamordowania Marka Rosiaka przez byłego działacza PO – Ryszarda Cybę. I wówczas, i teraz, do tragedii doprowadziło to samo – nakręcanie nienawiści do PiS…
Jak poinformowała straż pożarna, na miejsce dzisiejszej tragedii jako pierwsi dotarli strażacy – mężczyzna był nieprzytomny, do momentu przyjazdu karetki pogotowia udzielali mu pomocy przedmedycznej.
Obecnie sprawą zajmują się policjanci.
Zabezpieczają ślady, ustalają okoliczności tego zdarzenia. Wyjaśniają, dlaczego mężczyzna podjął taką decyzję. Mężczyzna trafił do szpitala, nieznany jest jego stan zdrowia
– powiedział asp. szt. Robert Koniuszy z komendy policji Warszawa-Śródmieście.
Wiadomo jednak, że mężczyzna miał przy sobie ulotki, w których wyjaśniał, dlaczego się podpalił. Miał być to protest przeciwko działaniom obecnie rządzących – PiS oraz prezydenta.
Akurat dziś mija siódma rocznica zamordowania działacza Prawa i Sprawiedliwości, Marka Rosiaka. 19 października 2010 roku 62-letni Ryszard Cyba, były działacz PO, wtargnął do biura PiS z bronią w ręku i kilkakrotnie strzelił do znajdujących się w jednym z pokoi działaczy PiS: Marka Rosiaka oraz Pawła Kowalskiego. Rosiak został trafiony pięciokrotnie, m.in. w klatkę piersiową; zginął na miejscu. Sprawca został zatrzymany. W grudniu 2011 roku łódzki sąd okręgowy skazał mordercę na karę dożywotniego więzienia. Uznał, że działał on z motywacji zasługującej na szczególne potępienie i kierował się motywami politycznymi.
Tamtą tragedię i próbę samospalenia łączy jedno – do tych wydarzeń nie doszłoby, gdyby nie podgrzewanie nienawiści wobec Prawa i Sprawiedliwości. Teraz tylko czekać, jak politycy totalnej opozycji zaczną wykorzystywać dzisiejszą tragedię do kolejnych ataków na PiS…