Czy sprawca ataku na księdza we Wrocławiu inspirował się filmem Tomasza Sekielskiego "Tylko nie mów nikomu"? Prokuratura nie ujawnia, co zeznał Zygmunt W., lecz on sam powiedział dziś dziennikarzom, że "to dobry trop".
Do brutalnej napaści na księdza doszło wczoraj przed godz. 7.00 na Ostrowie Tumskim w centrum Wrocławia. Mężczyzna podszedł do duchownego, rozpoczął z nim rozmowę, następnie ugodził go nożem. Napastnik został zatrzymany przez przechodniów i przekazany policji. Wiadomo, że jest osobą bezdomną.
Wrocławska prokuratura postawiła Zygmuntowi W. zarzut dotyczący usiłowania zabójstwa duchownego. Sprawca zadał duchownemu jeden cios nożem w okolice klatki piersiowej. Podczas oględzin miejsca zdarzenia został zabezpieczony nóż, którym posłużył się napastnik. Zygmunt W. przyznał się do popełnienia zarzuconego mu czynu i złożył wyjaśnienia.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Justyna Pilarczyk podczas rozmowy z dziennikarzami podkreśliła, że ze względu na dobro śledztwa prokuratura nie może ujawnić treści wyjaśnień podejrzanego, a co za tym idzie motywów jego działania.
Dziś Zygmunt W. został doprowadzony do sądu. Gdy był prowadzony przez policjantów, powiedział dziennikarzom, że nie żałuje tego, co zrobił i że nie znał ranionego księdza. Jednak najbardziej szokuje odpowiedź na kolejne pytanie. Zapytany, czy jego czyn miał związek z filmem "Tylko nie mów nikomu" Tomasza Sekielskiego, W. powiedział, że... "to dobry trop".
Sąd zadecydował o trzymiesięcznym aresztowaniu Zygmunta W. Grozi mu dożywocie.