Szanse Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. „Sondaże mobilizują. Nie można niczego lekceważyć”
Ostatnie sondaże przed wyborami prezydenckimi wskazują na malejąca przewagę prezydenta Andrzeja Dudy nad swoimi rywalami. Badania pokazują, że o ile w pierwszej turze Duda wygrywa bezapelacyjnie, to w drugiej może mieć kłopoty zarówno z pokonaniem Rafała Trzaskowskiego jak i Władysława Kosiniaka-Kamysza. Spytaliśmy polityków Porozumienia Prawicy i ekspertów, czy ten fakt powinien niepokoić zwolenników urzędującego prezydenta. - Najważniejszy sondaż dokona się przy urnie wyborczej, ale żadnych sondaży nie należy lekceważyć – mówią zgodnie.
Arkadiusz Czartoryski, poseł Prawa i Sprawiedliwości:
Jestem zdania, że nie można niczego lekceważyć, że trzeba wytężonej pracy i pokazania tego, co prezydent Andrzej Duda zrobił dobrego dla Polski i pokazania tych czasami obrzydliwych rzeczy, które zrobiła konkurencja. W przypadku pana Rafała Trzaskowskiego mamy do czynienia z takimi głupimi pomysłami jak, chociażby likwidacja najważniejszych państwowych inwestycji. Oczywiście najważniejszy sondaż dokona się przy urnie wyborczej, ale żadnych sondaży nie lekceważę. Uważam, że najlepiej ciężko pracować i pokazać realnie pracę prezydenta Andrzeja Dudy, a mamy się czym pochwalić, bo tych sukcesów jest naprawdę bardzo dużo.
Jacek Ozdoba, wiceminister klimatu, Solidarna Polska:
Przede wszystkim trzeba koncentrować się na ciężkiej pracy i to prezydent Duda robi od pięciu lat. Sondaże mają to do siebie, że są pewnym elementem mobilizującym, pewnym elementem prowadzenia polityki. Pytanie oczywiście o metodologię, ale jednego jestem pewien, że prezydent Duda przez te pięć pracował na tyle dobrze, że udowodnił, że powinien dalej być prezydentem Rzeczypospolitej, bo to dobre dla Polski.
Zbigniew Gryglas, wiceminister aktywów państwowych, Porozumienie:
Patrzę na to ze spokojem. Uważam, że te chwilowe zatrzymanie notowań, bo tu chyba nie można mówić o spadku, ale raczej o jakiejś stagnacji, to także wynik tego, że ta kampania się jeszcze tak naprawdę nie zaczęła. Pan prezydent podczas ostatniego weekendu na Mierzei Wiślanej pokazał, że jest taką aktywną główą państwa, która dba o rozwój Polski, o wzmocnienie Polski i wierzę, że na tym tle inni kandydaci wypadają niezwykle blado, bo czymże jest propozycja rezygnacji z tych wielkich państwowych inwestycji jak Centralny Port Komunikacyjny, czy przekop Mierzei Wiślanej. To wręcz są działania, które służą obcym interesom, a nie interesom naszego kraju.
Profesor Rafał Chwedoruk, politolog Uniwersytetu Warszawskiego:
W tym wypadku nie dzieje się tak naprawdę nic nowego, ponieważ mieliśmy do czynienia z nadzwyczajną sytuacją i to aż w podwójnym wymiarze w ostatnich miesiącach. Pierwszy był oczywiście związany z pandemią. Gdy pojawia się w społeczeństwie zjawisko kryzysowe, o zewnętrznym źródle, to dochodzi do naturalnej konsolidacji wielu obywateli, także mniej zainteresowanych polityką wokół tego, kto rządzi. To w naturalny sposób podniosło notowania głowy państwa, która uczestniczyła w szeroko pojętej walce z pandemią. No i drugi niestandardowy czynnik, to to, co stało się z kampanią sztabu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, totalnym rozpadem tej kampanii i użyciem słowa bojkot, co poskutkowało całkowitą dezorientacją wyborców. Te dwa czynniki razem przede wszystkim spowodowały zwiększoną deklarację absencji wyborczej z powodu poczucia powszechnego zagrożenia, plus dezorientacja części wyborców. Przy niskiej frekwencji i konsolidacji wokół rządzących te notowania potrafiły sięgać 60 procent. Natomiast do pandemii się już wszyscy przyzwyczailiśmy, wiele podjętych środków przyniosło efekty, Platforma Obywatelska pozbierała się i wstała z kolan, skonsolidowała większość opozycyjnych wyborców wokół siebie i stąd notowania obecnej głowy państwa wróciły do naturalnego poziomu, czyli podobnego lub minimalnie wyższego od notowań PiS-u w ostatnich sondażach i ostatnich wyborach.
Źródło: niezalezna.pl
