Śpiewające martwe płody, żarty z Wandy Półtawskiej, kpiny z tradycyjnych polskich wartości - tym uraczył widzów wczoraj TVN, emitując spektakl o znamiennym tytule "Pożar w burdelu - Fabryka Patriotów". Miało być obrazoburczo, kontrowersyjnie, a wyszło po prostu żenująco. - Uważam, że to przekroczenie pewnej granicy, które dla TVN może się okazać fatalne. (...) To coś, co odbije się tej stacji gorzką czkawką - mówi portalowi niezalezna.pl publicysta Adrian Stankowski.
TVN zaserwował wczoraj swoim widzom seans z "Pożarem w burdelu" - spektaklem-kabaretem, w którym można było zobaczyć m.in. śpiewające głos w głos z prof. Chazanem martwe płody, Wandę Półtawską jako hippiskę-"przyjaciółkę papieża", usłyszeć stek bluzgów i kpin z tradycyjnych polskich wartości i polskiej historii. Miało być obrazoburczo, prześmiewczo, humor - jak zapewniano - miał być inteligentny, a wyszło - jak wyszło.
Suchej nitki na "show" nie pozostawili publicyści, którzy niemal jednogłośnie uznali kabaret za - najdelikatniej - mocno niestrawny.
Ależ to jest słabe to co nadaje teraz TVN (Pożar w Burdelu „Fabryka patriotów”) ??
— Tomasz Sekielski (@sekielski) 26 lutego 2018
Na widoni kabaretu "Pożar w burdelu" żebrała sie śmietanka TVN. Kto jeszcze pamięta Kasię Kolendę-najlepszą koleżankę biskupów z relacji z wizyt JPII w Polsce? A Kraśkę w Watykanie? Było, minęło. Dziś śmiejemy się z Wandzi Półtawskiej pic.twitter.com/0CzbP1yZDi
— Piotr Semka (@PiotrSemka) 27 lutego 2018
Nie podoba mi się hejt na TVN z powodu "pożaru w burdelu". A spójrzcie na pozytywy. Nikt nie zrobił kupy na scenie ani nie uprawiał seksualnej oralnego. Ewoluują nam chłopaki. Należy to docenić. Za niedługo zejdą z drzewa i zaczną posługiwać się nożem i widelcem. Ja im kibicuję
— Dawid Wildstein (@DawidWildstein) 26 lutego 2018
Cała ta "Fabryka Patriotów" przypomina mi przypadek "Klątwy". Nie masz nic ciekawego do powiedzenia w sztuce? Poszargaj tradycję, pokpij z polskości, sprofanuj symbole chrześcijańskie, klnij i epatuj seksem. To jest przepis na sukces frekwencyjny, ale artystycznie? Biała flaga.
— Marcin Makowski (@makowski_m) 26 lutego 2018
CZYTAJ WIĘCEJ: Nowego hitu TVN nie zdzierżył nawet "Pudelek"
W rozmowie z naszym portalem Adrian Stankowski - publicysta "Gazety Polskiej", "Gazety Polskiej Codziennie" i dziennikarz TV Republika - stwierdził, że "Pożar w Burdelu" może odbić się TVN-owi gorzką czkawką.
- To jest kontynuacja pewnej polityki tej stacji, która od dawna stara się zaburzyć to, co polskie, co w Polsce jest cenne, stara się wyśmiewać polskie tradycje. Obserwując profil stacji, widać, że z polskim interesem narodowym nie ma ona wiele wspólnego. Do tej pory jednak robiła to z pewnego rodzaju finezją. W tym przypadku - maski spadły. Uważam, że to przekroczenie pewnej granicy, które dla stacji może się okazać fatalne. To zaburzenie bezpieczeństwa widzów tej stacji - środowiska w sumie drobnomieszczańskiego, mało wyrobionego intelektualnie, które taki atak może odebrać jako przesadny, zaburzający ich poczucie bezpieczeństwa, ich poczucie wartości. To coś, co odbije się tej stacji gorzką czkawką
- powiedział Stankowski.
Co do samego spektaklu - nuda.
- Odczucie, jakie towarzyszy mi przy oglądaniu takich produkcji to zażenowanie oraz nuda. Przez kilka lat uczestniczyłem - po stronie komisji - w egzaminach do szkoły teatralnej, i co dziesiąty, czy co dwudziesty kandydat miał pomysł, że - przykładowo - zdejmując spodnie i deklamując "Litwo, ojczyzno moja..." będzie nowoczesny i komisja takim przekazem się zainteresuje. Tymczasem jest to zwyczajna nuda i wskazuje na brak artystycznych kompetencji
- mówił Adrian Stankowski.
Publicysta nawiązał do sprawy kary nałożonej - i zdjętej - przez KRRiT na TVN za nierzetelną relację z "puczu", który miał miejsce w grudniu 2016 r. Wysokość kary wyniosła 1,5 mln zł.
- [TVN - red.] to stacja, która nie po raz pierwszy raczy nas treściami, niemającymi wiele wspólnego z polską racją stanu. Oglądając tę stację można odnieść wrażenie, że to taki "Russia Today", tylko po polsku. Szkoda, że organy państwa polskiego, KRRiT, wycofały się z zastosowania kary dla stacji za skrajnie nierzetelny i nawołujący wprost do niepokojów społecznych sposób relacjonowania wydarzeń w czasie pamiętnego puczu sprzed ponad roku. To przykład tego, czym media nie powinny się w ogóle zajmować - stacja telewizyjna bierze się bowiem tutaj za kreowanie rzeczywistości, w sposób niezwykle groźny dla polskiego państwa. Takie zachowanie w moim pojęciu powinno być karane. Tutaj dyskusja nie powinna się toczyć o karze, czy jej wysokości, ale w ogóle o odebraniu koncesji, bo mamy do czynienia z działaniem wprost sprzecznym z udzieloną przez państwo polskie koncesją
- podkreślił Adrian Stankowski.
Czy zatem należy się spodziewać, że "Pożarowi..." przyjrzy się np. Rada Etyki Mediów czy KRRiT?
- To jest działanie podobne do innego, które już zostało ukarane przez KRRiT - wtykaniu polskiej flagi w psie odchody. W mediach polskich pewne rzeczy nie powinny się ukazywać. To nie ma nic wspólnego z jakąkolwiek twórczością, kabaretem, z czymkolwiek co zasługiwałoby na ochronę działalności artystycznej. To nie jest żadna działalność artystyczna, tylko coś głęboko niesmacznego i obraźliwego dla Polaków i nie widzę powodu, by coś takiego tolerować w przestrzeni publicznej
- odpowiedział publicysta.