Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Sprzeczna narracja władz stolicy ws. rozkładu jazdy. Co innego mówili wcześniej, co innego mówią teraz

19 marca Rafał Trzaskowski tłumaczył decyzję o wprowadzeniu weekendowego rozkładu jazdy w komunikacji miejskiej tym, że z transportu publicznego korzysta coraz mniej warszawiaków – od około 20 do 30 proc. dotychczasowej średniej. Dzisiaj inaczej tłumaczył ją już wiceprezydent stolicy, według którego "ograniczenie liczby pojazdów w publicznym transporcie w Warszawie jest spowodowane problemami z obsadą kadrową".

zdjęcie ilustracyjne / pixabay.com

Od poniedziałku w Warszawie obowiązuje weekendowy rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Oznacza to tłok w tramwajach i autobusach.

19 marca Rafał Trzaskowski tłumaczył tę decyzję tym, że z transportu publicznego korzysta coraz mniej warszawiaków – od około 20 do 30 proc. dotychczasowej średniej. Dlatego – zdaniem prezydenta – można ograniczyć kursowanie autobusów, tramwajów i metra przy jednoczesnym zachowaniu środków ostrożności związanych z ochroną przed przenoszeniem koronawirusa.

Dzisiaj rano Trzaskowski, który nie zniósł opłat w strefach płatnego parkowania, zaapelował do warszawiaków, aby nie korzystali, jeśli nie muszą, z komunikacji miejskiej.

Również dzisiaj wiceprezydent stolicy odpowiedzialny za transport Robert Soszyński tłumaczył decyzję władz Warszawy już inaczej.

Ograniczenie liczby pojazdów w publicznym transporcie w Warszawie jest spowodowane problemami z obsadą kadrową

- powiedział.

"Jedynym powodem (wprowadzenia transportu wg. rozkładu sobotniego) jest fakt, że mamy coraz większe problemy z obsadą kadrową. Musimy motorniczych, kierowców i maszynistów dzielić na grupy, aby utrzymać ciągłość transportu publicznego. Biorąc pod uwagę możliwości kadrowe (…) musimy oszczędnie dysponować zasobami ludzkimi"

- wyjaśnił.

Dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego (ZTM) Wiesław Witek poinformował, że od poniedziałku 16 marca, liczba absencji w spółkach ZTM rosła. W Miejskich Zakładach Autobusowych z powodu przebywania na zwolnieniach lekarskich było "30 brygad mniej", co – jak wyjaśnił Witek - "nie pozwoliło na uruchomienie takiej liczby autobusów". Kolejnego dnia liczba ta wzrosła do 52, a następnego do 76. Choć w tramwajach sytuacja była nieco lepsza, to również liczba pracowników na "L4" rosła: od 17 do 20 brygad.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

redakcja