Sprawa Sebastiana K., podejrzanego o nieumyślne spowodowanie wypadku zimą ub.r., w którym obrażenia odniosła m.in. ówczesna premier Beata Szydło, trafi na rozprawę - zadecydował dziś oświęcimski sąd rejonowy. Sąd odrzucił wniosek prokuratury o warunkowe umorzenie sprawy.
Na umorzenie sprawy nie godził się Sebastian K. oraz jego obrońca. Po ogłoszeniu postanowienia podejrzany powiedział, że gdyby się zgodził na umorzenie, to „brakowałoby w tym wszystkim sprawiedliwości”.
Nie czuję się winny tego wszystkiego. Sąd uzna, kto zawinił
– podkreślił.
Sąd skierował sprawę na rozprawę główną. Obecnie prokurator musi uzupełnić wniosek o umorzenie o elementy niezbędne dla aktu oskarżenia, czyli m.in. listę świadków i wykaz dowodów do przeprowadzenia. Termin rozpoczęcia procesu nie został wyznaczony. Będzie się toczył przed oświęcimskim sądem.
Prokuratura chciała warunkowego umorzenie sprawy i wyznaczenie okresu próby wynoszącego 1 rok. Sebastian K. miałby też zapłacić 1,5 tys. nawiązki.
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów, w której jechała ówczesna premier Beata Szydło (jej pojazd znajdował się w środku kolumny) wyprzedzała fiata seicento. Jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto ówczesnej szefowej rządu, które następnie wjechało w drzewo.
CZYTAJ TEŻ: Jak doszło do wypadku z udziałem B. Szydło? - kierowca fiata nie zachował ostrożności
14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Mężczyzna nie przyznał się do winy.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Ówczesna szefowa rządu do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.