Krakowski Sąd Okręgowy w wydziale odwoławczym postanowił dziś, że wystąpi do SN z wnioskiem o przeniesienie rozpatrzenia apelacji ws. lekarzy, którzy leczyli Jerzego Ziobrę, ojca ministra sprawiedliwości, do innego równorzędnego sądu.
Jak uzasadniono, „decyzję podjęto dla dobra wymiaru sprawiedliwości”. Zdaniem sądu w świetle ostatnich wydarzeń, dotyczących odwołania w poniedziałek przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę prezesów krakowskiego sądu okręgowego i sugerowanego przez media związku tych decyzji z terminem rozprawy odwoławczej w procesie lekarzy – w odbiorze publicznym mogą powstać wątpliwości co do możliwości bezstronnego rozpoznania sprawy przez krakowski sąd.
Jak podkreślił sąd, nie jest przy tym ważne, czy decyzja ministra, będącego stroną w tym procesie, wywołuje presję na sąd. Ważne jest już zaistnienie samego takiego podejrzenia w oczach części opinii publicznej. W takiej sytuacji rozstrzygnięcie krakowskiego sądu byłoby skażone podejrzeniem o brak obiektywizmu sędziów – a to nie leży w interesie wymiaru sprawiedliwości – podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu swojego postanowienia.
W poniedziałek resort sprawiedliwości poinformował o odwołaniu trzech prezesów sądów z Krakowa, w tym - sądu okręgowego. Odwołano też siedmiu zatrzymanych w poniedziałek dyrektorów sądów z okręgu krakowskiego. Decyzje mają związek m.in. z poniedziałkowymi zatrzymaniami przez CBA w śledztwie dotyczącym podejrzenia korupcji w sądach.
Jak podkreślił sąd w uzasadnieniu, informacja o odwołaniu prezesów natychmiast została połączona przez niektóre media z terminem rozprawy i nadano jej takie znaczenie, jakoby było to wywieranie przez ministra nacisku na sąd. W takim duchu wypowiadał się także jeden z oskarżonych Dariusz D. Tymczasem została ona wydana zgodnie z kompetencjami ministra i wynikała z toczącego się śledztwa, dotyczącego grupy działającej na szkodę SA w Krakowie.
Dlatego decyzja o wystąpieniu o przeniesienie sprawy do innego sądu jest celowa i zasadna – podkreślił krakowski sąd. Ja zaznaczył, inny sąd nie będzie narażony podejrzenia, bo podobna koincydencja zdarzeń wydaje się mało prawdopodobna.
Jerzy Ziobro był leczony od 22 czerwca 2006 r. w Szpitalu Uniwersyteckim UJ w Krakowie. Zmarł 2 lipca 2006 r. Prokuratura dwukrotnie umarzała śledztwo w tej sprawie, co otworzyło rodzinie drogę do złożenia w 2011 r. w sądzie subsydiarnego aktu oskarżenia. Akt taki może wnieść pokrzywdzony w sprawach ściganych z oskarżenia publicznego w sytuacji, gdy dwukrotnie - w tym po wykorzystaniu drogi zażalenia sądowego - odmówi tego prokurator.
W procesie oskarżonymi są: ówczesny kierownik II oddziału Kliniki Kardiologii i oddziału klinicznego szpitala prof. Jacek D., ówczesny lekarz tego oddziału i wiceszef pracowni hemodynamiki, a obecnie szef II oddziału Klinicznego Kardiologii oraz Interwencji Sercowo-Naczyniowych prof. UJ Dariusz D., lekarka dyżurna Katarzyna S. i ordynator sali monitorowanej Andrzej K.
Lekarzy oskarżono, że „pomimo ciążącego na nich szczególnego obowiązku opieki nad pacjentem (...) narażony on został na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, skutkiem czego pacjent 2 lipca 2006 r. zmarł”. Zarzuty dotyczyły nieprawidłowej diagnozy i wyboru nieprawidłowego leczenia - m.in. przeprowadzenia zabiegu angioplastyki wieńcowej (założenie stentów, w dodatku nieprawidłowych) zamiast operacji kardiochirurgicznej (wszczepienia by-passów), braku konsultacji kardiochirurgicznej, nieprawidłowości w leczeniu farmakologicznym.
Oskarżeni nie przyznali się do winy i w czasie procesu odmówili odpowiedzi na pytania oskarżycieli oraz ich pełnomocnika.